Skończyliśmy włóczęgę wzdłuż portugalskiego wybrzeża. Ponad dwa tygodnie minęły od czasu, kiedy na dworcu w Cascais przywitaliśmy radośnie dołączającego do nas Mateusza Stańczaka i trzy dni od smutnego pożegnania z Karoliną na lotnisku w Faro. Powitaniom i pożegnaniom towarzyszą zawsze skrajne emocje. Wspaniałe jest wypicie z przyjacielem butelki wina po wielu miesiącach braku kontaktu, natomiast pożegnanie żony, z którą się spędziło pod żaglami szczęśliwe cztery miesiące jest doświadczeniem, które chciałoby się jak najdalej odsunąć w czasie. Wyścig z czasem dyktuje jednak rytm naszej wyprawy. Czas przylotów i odlotów kolejnych załogantów determinuje miejsca, które odwiedzamy, wreszcie oczekiwanie na narodziny naszego dziecka modyfikuje pierwotną koncepcję całej wyprawy.czytaj