Ochrona środowiska to ostatnio nośny temat. Praktycznie codziennie docierają do nas informacje o UNESCO, o kornikach z Puszczy Białowieskiej, odstrzale łosi lub strzelaniu do wypuszczonych z klatek bażantów. Wydawać by się mogło, że ochrona przyrody, świadome korzystanie z jej zasobów to domena czasów obecnych. Greenpeace, pszczoły na dachach wieżowców, przejścia dla zwierząt pod autostradami, akcje i protesty ekologów to zdarzenia, które kwalifikujemy jako charakterystyczne dla współczesności. Okazuje się jednak, że już od setek lat władza stara się chronić przyrodę i regulować zasady korzystania z niej.
Przeglądając księgi parafialne Trzebieszewa od około 1701 roku można odnaleźć na ogłaszane z ambony edykty królewskie dotyczące m. in. ochrony przyrody, które odczytywali pastorowie na polecenie królewskich urzędników. Jak pisze Biastoch Prusy były w tamtym okresie królestwem a król pruski był jednocześnie zwierzchnikiem kościoła krajowego. Kościół zaś był dla niego „wiernym i wdzięcznym sługą”. Król dosłownie „przemawiał do swego ludu z kancelarii poprzez duchownych” między innymi w sprawach ochrony przyrody. czytaj