ikamien.pl • Piątek [15.03.2013, 18:58:49] • Dziwnów
68. rocznica przełamania na dziwnowskim froncie

fot. Marian Klasik
15 marca 2013 roku, przy niespodziewanej śnieżycy w Dziwnówku oraz w Dziwnowie odbyły się uroczystości związane przypadającą 68. rocznicą przełamania na Froncie dziwnowskim pod Dziwnówkiem przez żołnierzy Armii Czerwonej i Wojska Polskiego. Przełamanie, a następnie zdobycie Dziwnówka i części Dziwnowa nastąpiło w godzinach rannych 13 marca 1945 roku.
O godz. 12.30 w Dziwnówku pod pomnikiem upamiętniającym wydarzenia z marca 1945 roku złożone zostały kwiaty przez przedstawicieli władz i społeczeństwa. Następnie na plaży Dziwnówku zainscenizowane zostały Zaślubiny z Morzem na pamiątkę wydarzenia, które miało tu miejsce 15 marca 1945 roku, wówczas to żołnierze z 2 Dywizji Piechoty I Armii WP dokonali symbolicznego aktu zaślubin Polski z Bałtykiem.

fot. Marian Klasik
Po uroczystości w Dziwnówku dalszy ciąg obchodów 68 rocznicy przełamania na Dziwnowskim froncie przeniesiono do Dziwnowa. Tutaj w parku przy ulicy Sienkiewicza, już przy słonecznej pogodzie odtworzono fragmenty bitwy o Dziwnów w wykonaniu Grupy Rekonstrukcyjnej Wału Pomorskiego, Grupy Rekonstrukcyjnej Luftwaffe ze Szczecina oraz Grupy Pojazdów Militarnych Leszka Budyłowskiego ze Szczecina. W pokazie wzięli także udział przebrani za żołnierzy uczniowie Zespołu Szkół Społecznych im. prof. Piotra Zaremby.

fot. Marian Klasik
W godzinach popołudniowych w Taras Cafe w budynku Stowarzyszenia Na Rzecz Kultury i Edukacji w Dziwnowie przy ulicy Reymonta 8 odbyło się spotkanie z udziałem: Franciszka Koźmiana uczestnika walk na Dziwnowskim froncie oraz Natalią Tkaczyk sybiraczką; Bronisławem Kempą więźniem KZ i Bronisławem Szatanikiem jednym z pierwszych osadników w Dziwnowie.
Organizatorami uroczystości rocznicowych byli: Urząd Miejski oraz Stowarzyszenia Na Rzecz Kultury i Edukacji w Dziwnowie. Wartę przed pomnikiem wystawił 8. Kołobrzeski Batalion Saperów, a poczet sztandarowy Związek Polskich Spadochroniarzy III oddział Dziwnów.

fot. Marian Klasik
Ostatnio na forach internetowych ukazało się kilka wpisów mówiących o tym, że walki pod Dziwnówkiem to... cytuję: Dziwnowski front to nieporozumienie to raczej rozpaczliwa ucieczka zdemoralizowanej armii niemieckiej składającej się ze starców i młodzieży i francuzów, węgrów i łotyszy z waffen SS. Wygłaszanie tego rodzaju opinii uwłacza przelanej krwi żołnierzy Armii Czerwonej i Wojska Polskiego, szczególnie tych, którzy tu polegli ale i tych którzy po wojnie ziemie te zagospodarowywali.
Dlatego Drodzy Czytelnicy pozwolą, że raz jeszcze przypomnę tamte wydarzenie, które w tedy toczyły się podczas wyjątkowo zimnymnego, mroźnego przedwiośnia 1945 roku: Po zakończeniu walk 6 marca pod Świdwinem 1. Armia Wojska Polskiego otrzymała zadanie, by do 11 marca zdobyć Kołobrzeg, inna część polskich miała szybkim marszem przejść pod Kamień, Dziwnówek nad Zalew Kamieński i Bałtyk, z zadaniem przejęcie od wojsk radzieckich pozycji obronnych nad Bałtykiem. Zadanie to było trudne do wykonania. Bowiem nad Bałtykiem, od Niechorza po Pustkowo i prawie pod Gryfice zebrała się wielka liczba wojsk hitlerowskich wyjątkowo zdeterminowanych, próbujących za wszelką cenę przebić się za Odrę. Jedyną dogodną drogą był przesmyk dziwnowski, pas szerokości 500 metrów pomiędzy Bałtykiem, a jeziorem Wrzosowskim otwierający drogę na Wyspę Wolin.

fot. Marian Klasik
Generalleutnant Hans von Tettau stworzył z tych żołnierzy Grupę Korpuśną, która nazwana została jego imieniem „Korpsgruppe von Tettau”. W skład grupy, której sztab znajdował się w Niechorzu wchodziły: Dywizja Piechoty „Bärwalde” (Barwice) dawniej „Köslin”(Koszalin) walcząca na Wale Pomorskim w rejonie Szczecinka. Potem dołączyły do niej: resztki 15. Dywizji Grenadierów SS (łotewskiej), 33. Dywizji Grenadierów SS „Charlemagne” (francuskiej), części Dywizji Pancernej „Holstein”, 1. i 5. oddziały niszczycieli czołgów, 2. batalion alarmowy, lewe skrzydło 10. Dywizji Pancernej SS „Fründsberg”. Cała grupa dysponowała 19 czołgami, 164 działami szturmowymi i kilkoma bateriami artylerii z niewielką ilością amunicji. Grupę wspirało lotnictwo morskie z Dziwnowa, oraz dwa ciężki krążownik „Admiral Scheer” i niszczyciele klasy Z. Grupa zaopatrywana była z morza w okolicach Niechorza. Brak jej było materiałów budowlanych i saperskich do budowy pozycji obronnych. Liczebność grupy określa się na 10 do 50 tysięcy osób. Z czego wojska około ok. 22 tysięcy. Pozostali, to uciekinierzy z Prus Wschodnich i Pomorza.
Wojsko polskie i oddziały radzieckie były wspierane przez działa 150 mm 5. Brygady Artylerii Ciężkiej rozlokowane w Jarzysławiu, Rekowie i Jarszewie pod Kamieniem oraz samobieżne działa pancerne SU-76 i SU-85 13. Pułku Pancernego z okolic Wrzosowa.

fot. Marian Klasik
Z okrążenia pod Niechorzem generał Hans von Tettau wyprowadził około jedenastu tysięcy żołnierzy raz około piętnastotysięczną rzeszę cywilów. Za wyczyn ten generał w kwietniu 1945 roku otrzymał Liście Dębowe do Krzyża Rycerskiego. Odwrót „Korpsgruppe von Tetau” zaliczyć trzeba do jednego z najbardziej dramatycznych lecz zakończonych niemieckim sukcesem epizodów walk na Pomorzu, miał on jednak swoją wysoką cenę. Uczestnicy walk, w tym wielu zaprawionych w kilkuletnich bojach na różnych frontach weteranów twierdziło, że była to najbardziej krwawa operacja w jakiej przyszło im walczyć.
Na tym małym skrawku Ziemi Kamieńskiej po stronie polskiej i radzieckiej zginęło 30 żołnierzy, a 90 zostało rannych, po stronie niemieckiej zginęło około 200 żołnierzy, wzięto 23 jeńców.
I na koniec jeszcze jedno przypomnienie, ważne choć mało znane. Walka żołnierzy polskich pod Dziwnówkiem z wojskami dowodzonymi przez Generalleutnanta Hans von Tettau nie była pierwszym spotkaniem żołnierza polskiego z tym generałem. Wcześniej, bo we wrześniu 1944 roku z żołnierzami Generalleutnanta Hans von Tettau walczyli m.in. polscy spadochroniarze gen. Sosabowskiego lądujący w Holandii ramach operacji Market Garden. Bowiem Niemcy stworzyli „Kampfgruppe von Tetau”, specjalny oddział do walki z alianckim desantem spadochronowym.
Marian Klasik
Cała inicjatywa, to ciężka praca i poświęcenie Pana Brzozowskiego.Gratuluję:))
[IP: 77.254.79.**] kolego p. Witold Brzozowski zapraszał na spotkanie gdzie chcial pokazac wszystkie poniesione koszta i dotacje do FK trzeba było przyjść, zobaczyć i posłuchać a nie oczerniać człowieka który moim zdaniem jako jedyny w tej umierającej gminie organizuje wiecej ciekawych wydarzeń i spotkań niz sama gmina Dziwnów. Także kolego od p.Witka to wara. Panie Witku pozdrawiamy.
A pojutrze dzisiaj będzie przedwczoraj.
hehe i znowu witek sobie wszystko przypisuje, może lepiej się pochwali ile otrzymał pieniędzy z gminy na miniony festyn komandosa, bo jakoś nie jest skory do tego?
15 marca nie spadł ani jeden płatek śniegu...
dno
Historia musi sie opierac na faktach a nie na domyslach.
"Ogólnie Panowie to te wypociny Pana Klasika to stek BZDUR, poza kilkoma relacjami skopiowanymi słowo w słowo z książki Guntera Hardera. Co ciekawe to książka ta nosi dziwnym zbiegiem okoliczności taki sam tytuł oczywiście w języku niemieckim co książka Pana Klasika... ”Cała grupa dysponowała 19 czołgami, 164 działami szturmowymi i 100 bateriami artylerii z niewielką ilością amunicji.”- ten fragment powala mnie na kolana Gdyby Niemcy dysponowali takimi siłami o jakich pisze Pan Klasik to by Rosjan zdmuchnęli tworząc korytarz, a w rzeczywistości nie było tak łatwo" - cyt. z forum eksploracja.pl, a dodam od siebie że ostatnie czołgi ta grupa porzuciła za Niechorzem na leśnej drodze między latarnią morską a cmentarzem (relacje świadków) dalej walczyli bez broni pancernej, pomagała im artyleria okrętowa kierowana przez radary z Trzęsacza i Radawki ale i te zniszczono i statki zaczęły ostrzeliwać niemców tak że w Trzęsaczu wszyscy już przemieszczali się plażą - o tym także mówią relacje francuzów. ...
tak trzeba bylo jakos podac godz dzien wczesniej to sam bym poszedl popatzrc a tak?
Byłem, oglądałem inscenizację, spotkanie że świadkami historii, obserwowałem przygotowania-jak zwykle wielu jest ojców sukcesu a robi to jeden facet że swoimi współpracownikami w Stowarzyszeniu na Rzecz Kultury i Edukacji.Czapki z głów. Dziękuje Panie Witoldzie.