Na parkingu Biedronki przy wyjeździe z Międzyzdrojów w kierunku Szczecina po zmroku niemal codziennie rozgrywa się ta sama scena. Kwadrans po dwudziestej drugiej podjeżdżają kolejne samochody – klienci liczący na szybkie zakupy przed zamknięciem. Ku ich zaskoczeniu zastają pogrążony w ciemności teren wokół sklepu. Z daleka wygląda to tak, jakby market był już nieczynny.
– Zatrzymałem się ostatnio o 22:15, bo potrzebowałem tylko kilka rzeczy. Myślałem, że sklep zamknięty, bo wszystko było wygaszone. Dopiero gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem, że wewnątrz jeszcze świeci się światło i pracownicy obsługują klientów – relacjonuje jeden z mieszkańców Międzyzdrojów.
Market zgodnie z oficjalnymi godzinami otwarcia funkcjonuje do 22:30. Teoretycznie więc przez kolejne minuty klienci powinni mieć swobodny dostęp zarówno do sklepu. W praktyce jednak wielu z nich odjeżdża, przekonanych, że nie zdążą zrobić zakupów.
Nie wiadomo, czy przyczyną wyłączania zewnętrznego oświetlenia jest polityka oszczędnościowa, może po prostu chęć szybszego zamknięcia sklepu przez załogę.
– Jeśli tak dalej będzie, część osób po prostu zrezygnuje z zakupów w Biedronce i pojedzie gdzie indziej. Dla nas, którzy wracają późno z pracy czy podróży, te ostatnie pół godziny jest często jedyną szansą, by cokolwiek kupić – dodaje inny klient.
Na razie pozostaje apel do kierownictwa sklepu i centrali sieci: czasem drobny szczegół – jak oświetlony market – może zadecydować o tym, czy klient wróci na kolejne zakupy.
Ale na zenątrz jest jasno-pomroczność jasna.