Pierwszym, który zmierzył się z Betlejemską Gwiazdą był Jan Kepler, który żył na przełomie XVI i XVII wieku. - Był gorącym zwolennikiem teorii kopernikowskiej. Uczony zasugerował, że blask gwiazdy nad Betlejem mógł być efektem zbliżenia na nieboskłonie Saturna i Jowisza. Astronom uznał, że Gwiazda Betlejemska to nic innego niż supernowa, będąca konsekwencją spotkania tych planet w 7 r. przed naszą erą. Dopiero w XIX wieku, gdy zrozumiano mechanizmy świecenia gwiazd teoria Keplera rozpadła się. Gwiazda supernowa, która rzekomo wybuchła w 7 roku przed naszą erą byłyby doskonałą kandydatką na Gwiazdę Betlejemską. Naukowcy nie natknęli się jednak nigdy na jej pozostałości. A, wobec tego, gwiazda prowadząca królów do Jezusa była czymś wyjątkowym - była to gwiazda niezwykła. Dlatego, próba pozbawienia jej świątecznej właściwości, z góry skazana jest na niepowodzenie. A dla naszych oczu i serc, znacznie zdrowszym i ubogacającym pozostaje zapatrzenie w wigilijne niebo. I nawet gdy migocą na nim tysiące gwiazd, ważna jest tylko ta jedna. Ta która zaprasza nas do Wigilii!