Według raportu pt. „Polacy na ścieżce rozwodowej. Przyczyny”, opartego na specjalnym sondażu, w ostatnich 5 latach najczęstszym powodem decyzji o rozwodzie była tzw. niezgodność charakterów. Tak zadeklarowało 28,7% ankietowanych, którzy ww. czasie złożyli pozew rozwodowy do sądu.
– W praktyce oznacza to, że pary nie potrafią się porozumieć, mają różne oczekiwania wobec życia, inne wartości czy cele. Często podczas mediacji obserwuję, że drobne nieporozumienia i konflikty narastają z czasem, gdy brakuje otwartej komunikacji. Niezgodność charakterów jest wtedy ogólnym określeniem na brak zrozumienia i chęci współpracy w związku – ocenia Kamil Jura, prawnik i mediator rozwodowy i współautor raportu z kancelarii Nowy-Etap.pl.
Jak stwierdza dr Magdalena Śniegulska z Uniwersytetu SWPS, dość trudno rzetelnie skomentować wyniki badania. Rozwód to na ogół obciążające – psychicznie, społecznie, ale i finansowo rozstające się osoby – wydarzenie. Stąd może wynikać najczęstszy powód – niezgodność charakterów. – To pojemne określenie, które tak naprawdę niewiele wyjaśnia, ale może być bezpiecznym rozwiązaniem, kiedy chcemy szybko zamknąć sprawę, nie narażając się na wojnę czy koszty sądowe – podkreśla ekspertka.
Na drugim miejscu wśród najczęstszych powodów rozwodów zostało sklasyfikowane niedochowanie wierności małżeńskiej z wynikiem 26,1%. Listę trzech najważniejszych czynników zamyka zaś nadużywanie alkoholu lub środków odurzających – 15,1% wskazań.
– Wszelkie badania sondażowe są oparte na deklaracji. Próba badawcza została tu zawężona do osób, które złożyły pozew rozwodowy. Były więc na tyle zdeterminowane i zamożne, by ponieść koszty procesowe. Nadużywanie rozmaitych używek jako przyczyna rozwodu w świetle społecznego przyzwolenia na spożywanie alkoholu wydaje się plasować zaskakująco nisko w rankingu – analizuje prof. dr hab. Magdalena Żemojtel-Piotrowska, dyrektor Instytutu Psychologii z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Czwartą lokatę w rankingu zajmuje stosowanie przemocy fizycznej lub psychicznej przez drugą stronę – 14,4%. Komentatorzy zwracają uwagę na to, że wśród wskazywanych czynników rozpadu małżeństwa tak niewiele osób podało nieprozumienia na tle finansowym. Zostały wymienione jedynie przez 5,1% ankietowanych.
– Świadczy to o tym, że w dzisiejszych czasach problemy emocjonalne i interpersonalne mają większe znaczenie w trakcie podejmowania decyzji o rozwodzie niż kwestie materialne. Współczesne małżeństwa często dążą do emocjonalnej zgodności i spełnienia, a problemy finansowe, choć wciąż istotne, wydają się być mniej priorytetowe w porównaniu do emocjonalnych i psychologicznych potrzeb – mówi dr Natasza Doiczman-Łoboda z Wydziału Socjologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Według danych GUS, w ponad 2/3 przypadków powództwo o rozwód wnosi kobieta, o czym informuje dr Magdalena Śniegulska. –
Zwykle, w prawie 80% rozwodów, sąd nie orzeka winy. Wina męża orzekana jest w 15% przypadków, zaś żony – w ok. 3%. Dlatego być może uzależnienia, zdrady i przemoc pojawiają się wysoko w tym zestawieniu. To wydaje się być spójne z tym, że to nadal statystycznie najczęściej dotyczy mężczyzn. Powody związane z codziennością, brak własnego mieszkania, odpowiednich środków do życia nie sprzyjają budowaniu relacji i mogą znacznie utrudnić pozostawanie w niej – stwierdza ekspertka z Uniwersytetu SWPS.
Prof. dr hab. Żemojtel-Piotrowska wskazuje, że przemoc na tle ekonomicznym, czy tzw. kłótnie o pieniądze to poważny problem. Natomiast to, że jesteśmy społeczeństwem rozwiniętym, z niskim wskaźnikiem bezrobocia, powoduje, iż oboje partnerzy mają niezależność ekonomiczną. Kryje to dwa aspekty – walkę o władzę w związku i problemy wynikające z ubóstwa, za które partnerzy mogą wzajemnie się obwiniać.
– Dlatego systemowo nie ma powodów, by oczekiwać, że nieporozumienia na tle finansowym będą ważną przyczyną rozpadu związku. Raczej spodziewałabym się coraz większego znaczenia niezgodności charakterów, która swoją drogą może dotyczyć także sposobu gospodarowania pieniędzmi. Dochodzi tu także pewien paradoks, tj. przy silnym uzależnieniu finansowym jednego partnera od drugiego trudno zdecydować się na rozwód – wyjaśnia prof. dr hab. Magdalena Żemojtel-Piotrowska.
Z raportu wynika również, że mniej więcej w środku zestawienia widać dłuższą nieobecność jednego z małżonków oraz trudności mieszkaniowe – odpowiednio 3,1% i 2,1%. Z kolei patrząc na najmniej popularne wskazania, można zauważyć takie czynniki, jak różnice światopoglądowe – 1%, a także zaburzenia emocjonalne i choroby psychiczne – 1,2%. Nieporozumienia na tle religii w ogóle nie zostały wymienione.
– Trudności mieszkaniowe często wywołują stres i napięcia, ale jeśli para potrafi współpracować i szukać rozwiązań, zwykle nie stanowią one bezpośredniej przyczyny rozstania. Z kolei dłuższa nieobecność jednego z małżonków, np. ze względu na pracę za granicą, może powodować oddalenie emocjonalne, ale wiele par potrafi radzić sobie z tym wyzwaniem, jeśli związek opiera się na solidnych fundamentach – mówi mec. Kamil Jura.
Natomiast dr Doiczman-Łoboda zwraca uwagę na to, że nieporozumienia na tle religii czy różne światopoglądy są najrzadziej wskazywane jako przyczyny rozwodów. To może świadczyć o kilku ważnych czynnikach społecznych i kulturowych. Po pierwsze, w polskim społeczeństwie, które historycznie jest dość homogeniczne pod względem religijnym i światopoglądowym, rozbieżności w tych sferach mogą nie być tak częste lub tak otwarcie rozpoznawane jako problem w relacjach.
– Polacy mogą mieć tendencję do nieuznawania różnic religijnych i światopoglądowych jako wystarczająco silnych powodów do rozwodu, w przeciwieństwie do bardziej powszechnych przyczyn, takich jak zdrada czy nadużywanie substancji psychoaktywnych. Z kolei zaburzenia emocjonalne i choroby psychiczne są często stygmatyzowane, co może zniechęcać ludzi do podawania tych kwestii jako przyczyny rozwodów, zarówno z obawy przed osądem społecznym, jak i trudnościami w formalnym udowodnieniu ich wpływu na związek – wskazuje dr Doiczman-Łoboda.
Do tego mec. Kamil Jura dodaje, że każdy związek jest inny, a rzeczywiste przyczyny rozpadu mogą być wielowymiarowe. Ważne jest, aby podczas mediacji i postępowań sądowych dążyć do jak najbardziej obiektywnego i szczerego przedstawienia sytuacji. To może pomóc w osiągnięciu sprawiedliwego i satysfakcjonującego rozwiązania dla obu stron. – Niestety, w trakcie procesu często ścierają się różnego rodzaju interesy, żądania oraz oczekiwania, co tylko zaostrza całe procedowanie. Wówczas zmienia się narracja procesowa. Mówiąc wprost, strony dostosowują prawdę do obecnej sytuacji, żeby więcej ugrać na swoją korzyść. Dlatego warto wybrać mediację rozwodową, aby wcześniej ustalić wszystkie szczegóły. To przyspiesza cały proces i pozwala znacząco zmniejszyć ryzyko występowania dodatkowych konfliktów przed sądem – podsumowuje prawnik.
MondayNews Polska
Ale co gdzie kto bo jakieś populizmy bez konkretów 37.31.
jak mieszają ludziom w głowach to tak się kończy. W USA właśnie zakończyli mieszania w głowach tematami nieistotnymi ale wzbudzającymi emocje. Te wszystkie lewackie histrorie dla ludzi zle sie kończą. Pozorne szczęście jest krótkotrwałe.
Nieprzepracowane emocje, przeżycia np u kobiet z przeszłości znaja takie pojęcia w sądach lub robiacy sonde uliczna ? Bo tata krzyczał w domu, mama kazała scielic łóżko, były pil codziennie itd.