Dzięki najnowszemu raportowi firmy technologicznej Proxi.cloud, wiemy, jak kształtowała się liczba wizyt w placówkach handlowych na trzy tygodnie przed ubiegłoroczną Wielkanocą. Badanie zostało przeprowadzone w oparciu o dane zbierane od 20 marca ub.r. do samych świąt. Generowano je poprzez sieć aplikacji mobilnych wykorzystujących technologię opartą o geofencing. W ten sposób zbadano ruch w ponad 7,1 tys. dyskontach, blisko 7,9 tys supermarketach, 509 hipermarketach i 710 galeriach i centrach handlowych. Wielkość próby wyniosła ponad 602 tys. unikalnych konsumentów. Dla poprawności, w badaniu uwzględniono jedynie wizyty w sklepach, które trwały co najmniej dwie minuty i nie więcej niż dwie godziny.
– Opracowane przez nas dane idealnie przydadzą się konsumentom. Pozwalają one określić, jak w tym roku będzie wyglądał ruch w sklepach, galeriach i centrach handlowych. Dzięki temu klienci sami będą mogli rozładować ruch w sklepach, a przede wszystkim – skutecznie ominąć jego epicentrum – komentuje dr Nikodem Sarna z Proxi.cloud.
W przypadku dyskontów spożywczych dynamika ruchu w badanym okresie była względnie stabilna. Widzimy nieco mniejszą liczbę odwiedzin w ciągu pierwszych dni tygodnia, a większą – w piątki i soboty. W ostatnim tygodniu przed świętami pojawiła się tendencja zwyżkowa. Największa dzienna liczba wizyt przypadła w Wielki Piątek. Jak stwierdza dr Krzysztof Łuczak, ekspert rynku retailowego z Grupy BLIX, Polacy od lat zostawiają zakupy na ostatnią chwilę, licząc na to, że zrobią je szybko i sprawnie. Niestety, jest to dość złudne przekonanie.
– Na pierwszy rzut oka zdziwienie może budzić drastyczny spadek ruchu 2 kwietnia. Ale nie jest to zaskakujące. Wypadła wówczas niedziela handlowa, ale też rocznica śmierci Jana Pawła II. Do tego Polacy nieco odwykli od niedziel handlowych i być może część nawet nie wiedziała, że w tym dniu można w ogóle zrobić zakupy – mówi dr Sarna.
Z kolei dynamika ruchu w hipermarketach była bardzo podobna do tej w dyskontach. Największe dzienne liczby wizyt notowane były na koniec tygodnia. W tym przypadku również maksimum przypadło na Wielki Piątek, ale za to nie zanotowano równie dużego spadku w niedzielę handlową 2 kwietnia.
– Ruch w hipermarketach cechuje większa zmienność ze względu na dzień tygodnia. Różnica pomiędzy dniami roboczymi a weekendami była większa niż w przypadku supermarketów. Natomiast ogólnie do hipermarketów częściej przyjeżdża się w weekend, na duże rodzinne zakupy. Niemiej jednak przed świętami ta tendencja może się odwracać. Wszystko zależy od tego, jak układa się kalendarz i jakie dni wypadają w same święta – podkreśla ekspert z Grupy BLIX.
Natomiast analizując dane dotyczące galerii handlowych i supermarketów, widać, że liczba wizyt w nich również zwyżkowała pod koniec tygodnia. Jednak w obu tych przypadkach największy dzienny wolumen ruchu przypadł ponad tydzień przed świętami. I jak tłumaczy dr Nikodem Sarna, to głównie wynikało z tego, że Polacy w dużej części lubią, a czasami wręcz muszą, zostawiać niektóre zakupy na ostatnią chwilę.
– Trzeba jednak zaznaczyć, że różnica pomiędzy rekordowymi dniami a Wielkim Piątkiem była nieznaczna. Supermarkety zaliczyły duży spadek ruchu w niedzielę handlową 2 kwietnia. Dla galerii handlowych nie był on aż tak dotkliwy – analizuje dr Łuczak.
Jak informuje dr Nikodem Sarna, na podstawie zebranych danych uzasadnione jest postawienie tezy, że w ubiegłym roku znaczna część Polaków robiła zakupy świąteczne na ostatnią chwilę. Największa liczba wizyt w dyskontach i hipermarketach przypadła w Wielki Piątek. W pozostałych placówkach była ona tego dnia niewiele mniejsza niż w poprzedzające go piątki.
– Jednocześnie spora dynamika ruchu tydzień i dwa tygodnie przed Wielkanocą sugeruje, że wielu konsumentów planuje przygotowania do świąt z większym wyprzedzeniem. Moim zdaniem, ta grupa osób chce przede wszystkim uniknąć kolejek – dodaje ekspert z Grupy BLIX.
Dr Sarna przewiduje, że sytuacja z zeszłego roku może się powtórzyć przed nadchodzącą Wielkanocą, ponieważ nic nie wskazuje na zmianę zwyczajów zakupowych Polaków. Niemniej w tym roku nieco poprawiła się sytuacja finansowa Polaków, a do tego spadła inflacja. Przez to rodacy będą chcieli sobie odbić poprzedni „chudszy” dla nich czas. I jeżeli to wszystko się sprawdzi, to wówczas natężenie ruchu w sklepach i galeriach się zmieni. To znaczy, będą większe kolejki i zatory. Dlatego tym bardziej nie warto odkładać zakupów na ostatnią chwilę.
MondayNews Polska