Jazda po dziurawej jak ser drodze do Świerzna spełniała sen z powiek kierowcom. Drogowcy w końcu wzięli się za naprawę uszkodzonego odcinka. Wypełniają ubytki
mieszaniną grysu bazaltowego otaczanego emulsją asfaltową.
- Nikt nie postawił znaków ograniczających prędkość. Auta jada z naprzeciwka normalną szybkością. To wystarczy, żeby wylatujące spod kół kamyczki uszkodziły szybę, czy lakier w samochodzie – uważa pan Piotr.
Drogowcy przy użyciu specjalnego urządzenia, pod wysokim ciśnieniem wtłaczają mieszaninę w uszkodzone miejsce. Niestety ta metoda ma dużą wadę. Nikt nie usuwa nadmiaru grysu z nawierzchni. Małe kamyczki stają się niebezpieczne dla pojazdów jadących drogą, mogą być zagrożeniem dla ludzi idących poboczem.
Firma" paprak" wygrała przetarg, Jak Chińczycy byle taniej, byle jak.
niech kurcze zapłacą z własnje kieszeni za remont i wybite szyby to się paparaki nauczą!
to takie nasze, polskie. Zacofana technologia. Kierowcy mają wybór: albo jazda przez dziury, albo uszkodzone karoserie ich cudnych autek. Miłego.
A czy nie lepiej byłoby te dziury zalepić asfaltem? Bo to głupiego robota, za rok to samo będzie. Poza tym cała ta droga to jest do generalnego remontu.
A co na to nasza wspaniała STAROŚCINA wraz z jej podległymi komórkami za to odpowiadającymi?? MOZE tak zabierze głos rzecznik lub inne osoby odpowiedzialne??
porażka ;/ jechałam 40 km/h a i tak tak waliło po blachach, że szok ;/ zimą malowany zderzak byl, a już cały w odpryskach :(