Tak relacjonował świadek pożaru:
- Wszystko było jak zawsze. Na kilka minut odjechałem z pola i kiedy powróciłem to już się paliło. Próbowaliśmy pożar zmniejszyć i baloty z ogniem przenosić, ale to nic nie dało. Ogień był bardzo duży i paliło się wszędzie. Strażacy próbowali gasić, ale pryzma była tak duża, że nawet kiedy zjawiło się bardzo dużo wozów strażackich i cysterna z wodą, pożar się nie zmniejszał. Było coraz gorącej i nie dało się blisko podejść. Strażacy na pewien czas odpuścili. Zajęli się zabezpieczeniem terenów przyległych, by nie doszło do rozprzestrzeniania ognia. W następnym etapie, kiedy powstanie otulina z popiołu podejmą próbę gaszenia.
Siano, może samo się zapalić ale słoma nigdy, ci co piszą nieprawdziwe komentarze niech najpierw zaczerpną fachowej wiedzy a następnie niech się wypowiadają na temat samozapłonu.
To nie było podpalenie z tego co czytałem tylko raczej samozapłon.
Nie wiadomo po ten ktoś zostawiają stóg siana a potem się dziwią że potpalacze potpalają a potem straż wjeżdża i gasi te stóg siana.
Szczescie w nieszczesciu ze, dopiero zaczeli ten stog ukladac ale, strata jest. A, z tymi samochodami srazackimi to przesada, , wszystkie niemal z calego powiatu", tak jak widze na zdjeciach to moze byla 1/3 a moze nawet nie.Nasz powiat duzy i samochodow srazackich duzo.