POGODA

Reklama

Wydarzenia

ikamien.pl • Poniedziałek [13.01.2020, 08:12:53] • Kamień Pomorski

14-sta rocznica zaginięcia Justyny Kanickiej

14-sta rocznica zaginięcia Justyny Kanickiej

fot. Policja

Do tej pory nie odnaleziono Justyny Kanickiej. Dziewczyna zaginęła 14 lat temu, tj. 13 stycznia 2006 roku. Do dziś nie wiadomo co się stało z Justyną podczas drogi z domu na uczelnię w Szczecinie.

W momencie zaginięcia, Justyna miała zaledwie 24 lata. Młoda dziewczyna o spokojnej naturze. Mieszkała jeszcze z rodzicami w Kamieniu. Pracowała w punkcie SKOK i zaocznie studiowała w Szczecinie. Miała wiele planów. Po studiach chciała zacząć „prawdziwe" życie. Jak każda dwudziestolatka, miała głowę pełną marzeń i pomysłów na siebie. Ale wszystko potoczyło się zupełnie inaczej...

Skomplikowane uczucia, trudny związek.

Justyna spotykała się z Rafałem S. Choć był miłością Justyny, to już niekoniecznie jej mamy. Mama wiele o nim słyszała, a opinie nie były dobre. Próbowała rozmawiać z córką, tłumaczyła – córciu, jeszcze znajdziesz swoją miłość, dlaczego akurat on? Ale serce, nie sługa. A młodość jest butna i odważna. Justyna w wybranku nie widziała tego, o czym mówili i co wiedzieli o nim inni. Uczucia zasłaniały prawdziwy obraz i umiała jakoś wszystko sobie wytłumaczyć.

13 stycznia 2006 roku to dzień, który zmienił wszystko – Nic nigdy nie będzie już takie samo – mówi z goryczą mama Justyny. Łzy płyną jej po policzkach.

Do zobaczenia. Ale już się więcej nie zobaczą.

Jest piątek, jak co rano w domu Justyny trwa krzątanina. Wszyscy szykują się do pracy. Jedzą pospieszne śniadanie, piją kawę, wymieniają krótkie zdania. Ale Justyna jest jakaś inna. Może niewyspana? Może coś ją trapi? Sprawiała wrażenie głęboko zamyślonej, jakby chciała o czymś powiedzieć, ale brakowało jej odwagi...

W piątki Justyna jeździła do Szczecina na zjazd na uczelnię – studiowała zaocznie. Tego dnia miała nocować u koleżanki. Wróciła z pracy do domu. Właściwie nie działo się nic nadzwyczajnego. O 19:20 Justyna wychodzi z domu, rzuca mamie gorzkie – tylko nie patrz ciągle w to okno - gdzie idę, wszystko byś chciała wiedzieć. Pa, do zobaczenia córeczko. Ale więcej się już nie zobaczą. To był ostatni raz, kiedy widziała córkę. Nie spojrzała przez okno.

Z relacji sąsiadki śledczy usłyszą później, że poszła w kierunku ul. Szczecińskiej. Szła sama.

Dziwne SMSy dają do myślenia.

W nocy brat Justyny otrzymał krótkiego smsa – Pokłóciłam się z mamą, wyjeżdżam daleko stąd – sms był napisany bez spacji, Justyna tak nigdy nie pisała. Przecież nawyki są drugą naturą człowieka, każdy z nas ma swoje, nie zmieniamy ich ot tak. Dalsze rozważania powiodą w kierunku teorii, że osoba, która pisała smsa, nie wiedziała jak użyć spacji w telefonie Justyny. Koleżanka Justyny – znała ją bardzo dobrze – twierdzi, że Justyna nie miała telefonu już dzień przed zaginięciem – Rafał S. jej go zabrał! – to potwierdzałoby przypuszczenia, że to nie Justyna wysłała dziwnego smsa w nocy. Drugi sms przychodzi w niedzielę do koleżanki, tej u której miała nocować. A sms jest napisany tak samo nietypowo, jak ten do brata. Sms mówi o tym, że wyjeżdża i chce zerwać kontakty z rodziną.

O smsie do koleżanki rodzice wiedzą już w niedzielę – koleżanka zatroskana dzwoni do rodziców, 30 min po nim w domu rodzinnym zjawia się Rafał S jak gdyby nigdy nic. Koleżanka zdezorientowana, nie jest pewna, co powinna zrobić. Być lojalną w stosunku do Justyny? Nic nie mówić? Ale to zbyt dziwne, martwi się o koleżankę, więc dzwoni do rodziców zapytać, czy Justyna jest może w domu? W trakcie rozmowy - od słowa, do słowa - mówi, że Justyna do niej nie dotarła, chociaż miała tam spać, opowiada o smsie. Są zdziwieni i zmartwieni, dzwonią do córki. Telefon jest wyłączony. Brat na początku o smsie nie powiedział – miał nadzieję, że Justyna jest po prostu zła, przejdzie jej i wróci do domu.

Co myślą wtedy rodzice? Justyna jest przecież dorosła. Pojechała na uczelnię. Jest zła na rodziców. Poirytowana tym, że mama się wtrąca, źle mówi o Rafale S. Nie wszczynają jeszcze alarmu. Martwią się, ale są przekonani, że złość minie, a Justyna po zajęciach wróci do domu. Wtedy będą mogli spokojnie porozmawiać.

Mija weekend, mija poniedziałek. Justyny nie ma. Telefon pozostaje wyłączony. Rodzice martwią się coraz bardziej. Podejrzewają, że jest z Rafałem S.

Zniknęła bez śladu.

We wtorek sprawa nabiera rozpędu. Dzwonią z pracy Justyny – Dlaczego nie otworzyła punktu? – okazuje się, że w piątek Justyna wzięła wolny poniedziałek, ale we wtorek nie zjawiła się w pracy. Rodzice nie mają już wątpliwości, że trzeba działać. Zgłaszają zaginięcie na policję. Brat mówi o smsie. Wszystko wydaje się takie dziwne. Gdyby chciała urwać kontakty z rodziną – co jest już wystarczająco absurdalne, dlaczego równocześnie miałaby palić za sobą mosty w pracy? To zupełnie nie pasowało do jej natury.

Matka zaginionej nalega, prosi śledczych, żeby przesłuchali Rafała S. Mówi, że on musi mieć związek z jej zniknięciem. A ona sama, nawet gdyby była zła o mieszanie się w jej życie, nie zniknęłaby tak nagle bez śladu.

Ja jej nie znam! – seria irracjonalnych zaprzeczeń.

Rafał S. zostaje przesłuchany przez policję. Na stawiane zarzuty odpowiada negacją – twierdzi, że nie zna Justyny, że się z nią nie spotykał. Jak w to wierzyć, skoro wielokrotnie bywał w domu zaginionej? Był widywany przez wielu świadków.

Kłamstwa i wypieranie się znajomości wydają się potwierdzać teorię, że Rafał S. może mieć coś wspólnego z nagłym zaginięciem dziewczyny. Czy ktoś, kto nie ma nic na sumieniu wypiera się znajomości z kimś, komu deklarował miłość?

To skomplikowane...

Sprawdzamy, jak wyglądał związek Justyny z Rafałem S. Okazuje się, że Justyna w różnych momentach burzliwego związku zwierzała się – czasem rodzinie, czasem znajomym, opowiadając sekrety tej dziwnej relacji. Mówiła zawsze, że to skomplikowane... Rafał z nią był, deklarował uczucia, przekonywał o chęci wspólnego życia i przyszłości, ale mieszkał z inną. Z tego powodu proponował spotkania i randki w najdziwniejszych miejscach, w których nie zobaczy ich jego kobieta – wliczając w to również lokalny cmentarz. Justyna wydaje się być omotana i skutecznie daje się zwodzić deklaracjom Rafała S. Wierzy, że przyjdzie dzień, w którym zamieszkają razem, wyjdą na spacer, trzymając się bez sekretów za ręce, zjedzą kolację w restauracji. Justyna czeka, aż przestanie być tajemnicą. Jednak kiedy nią wciąż pozostaje, równocześnie staje się źródłem dochodu Rafała S., oddaje mu swoje pieniądze.

Z jakiej przyczyny policja pomija najistotniejsze przesłanki?

Patrząc z boku – Rafał S. wydaje się poważnie uwikłany, zaś policja, w niewiarygodny sposób bagatelizuje ten wątek, pomijając w śledztwie wiele istotnych aspektów, które należało sprawdzić, a które nigdy nie zostały poddane analizie.

Mimo zgłoszenia przez rodziców oficjalnego zaginięcia, policja nie wszczyna poszukiwań, nie zabezpiecza nagrań z monitoringu, na których Justyna mogła być widoczna feralnego dnia – wiadomym było, że Justyna bardzo często umawia się z Rafałem S. na pobliskiej stacji paliw, tam widywana była wielokrotnie, kiedy wsiadała do jego samochodu, kiedy nie chciała, żeby rodzice widzieli ją z domowych okien.

Tymczasem, co słyszy mama Justyny od policji? Proszę wrócić do domu, znajdzie się sama, skończą jej się pieniądze, to wróci, mieliśmy podobną sprawę, dziewczyna wróciła po pół roku do domu, córka też się znajdzie... Czy tak powinna wyglądać rozmowa policji z matką szukającą zaginionej córki? Ocenę pozostawiamy czytelnikowi.

Zabezpieczenie bilingów, które powinno nastąpić niezwłocznie, zajęło policji 3 (!) miesiące. Rodzice Justyny słyszą od śledczych, że trop z bilingów prowadzi do Anglii. Na tym sprawa staje, wątek nie zostaje w żaden sposób pociągnięty dalej. Kolejnym tropem, który wspominają śledczy ma być Szwecja. Podstawą teorii są wykonane wcześniej z telefonu Justyny połączenia do tego kraju. Ale i ten wątek bardzo pospiesznie ucicha.

Konfrontacja z Rafałem S.

Rodzice odchodzą od zmysłów. Przestają jeść, spać. Ich życie staje w miejscu. Czas zatrzymuje się w dniu zniknięcia córki, a cała rodzina nieprzytomnie angażuje się w poszukiwania. Przepytują znajomych, sąsiadów, myślą, analizują, szukają śladów, przesłanek – jakiegokolwiek punktu zaczepienia, który mógłby ich poprowadzić w kierunku miejsca przebywania Justyny.

10 miesięcy po zniknięciu Justyny, jej matka spotyka Rafała S. Pyta wprost: Dlaczego wyparłeś się znajomości z Justyną? W odpowiedzi nie usłyszy wyjaśnienia. Usłyszy groźby, że jeśli nie da mu spokoju, założy w sądzie sprawę o nękanie. To utwierdza rodzinę w przekonaniu, że Rafał S. jest ściśle powiązany ze zniknięciem córki. To nie jest normalne, żeby wypierać się związku, znajomości z kimś, komu obiecywało się wspólną przyszłość! – mówi mama Justyny – Gdyby mieli razem uciec, nie kręciłby się przecież po okolicy, kiedy Justyny nie ma już prawie rok!

Wszyscy wiedzą, ale nikt nie ma odwagi oficjalnie tego powiedzieć.

W Kamieniu panuje typowa, małomiasteczkowa atmosfera. Tu wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą. Wiadomości szybko przechodzą „z ust do ust". Do rodziny z różnych źródeł dociera wciąż ta sama informacja – ktoś widział feralnego dnia Justynę, widział do czyjego auta wsiadała, ale nie powie tego głośno, bo się boi.

Jest więc tajemnica, jest wiele pytań bez odpowiedzi, ale są również fakty. Takie, które można byłoby zweryfikować, przyjrzeć im się bliżej. Rafała S. policja jednak o nic więcej nie pyta. Świadek boi się złożyć zeznania – dlaczego się boi? Kogo się boi? Odpowiedzi zdają się nasuwać same.

Na własną rękę.

Choć policja wydaje się siedzieć bezczynnie, rodzina nie potrafi czekać z założonymi rękoma. Szukają niestrudzenie sami. Wynajmują detektywa Rutkowskiego. Mają nadzieję, że medialna opinia o nim potwierdzi się w skuteczności działania i w tej sprawie, że uda mu się znaleźć Justynę. Niestety, nie ma przełomu w sprawie.

Rodzice wysyłają szereg oficjalnych pism z prośbą o interwencję w lokalnych oddziałach policji, błagają o to, żeby ktoś przyjrzał się podejrzanej sprawie, zbadał przesłanki, które aż się proszą o analizę. Piszą do Posła Ziobry, Nitrasa, do Prokuratora Generalnego, Rzecznika Praw Obywatelskich – pukają do każdych drzwi. Wszystkie jednak pozostają dla nich zamknięte. Kolejne instytucje odbijają piłeczkę, odpisując, że nie są w stanie w żaden sposób pomóc.

Z pierwszą reakcją działania spotyka się dopiero list do ówczesnego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jego Kancelaria przesyła komplet nadesłanych przez matkę dokumentów sprawy Justyny do Prokuratury Generalnej. Sprawę przejmuje jednostka „Archiwum X" ze Szczecina. Jednostka ma za zadanie rozwiązywanie nierozwikłanych dotąd spraw.

Śledztwo Archiwum trwa 5 lat. Pojawia się wiele nowych wątków. Śladów, które gdyby zostały odnalezione od razu, mogły przynieść rozwikłanie strasznej zagadki.

Wiele nowych przesłanek, brak postępu w śledztwie.

Zabezpieczone zostaje auto Rafała S. Śledczy znajdują w nim ślady krwi po praniu chemicznym. Odnaleziony zostaje telefon Justyny – przechodził z rąk do rąk kolejnych kupców. Mimo fatalnego stanu aparatu, udaje się odzyskać z niego wiele danych.

Znalezione ślady nie prowadzą jednak do uzyskania jakichkolwiek odpowiedzi. Policjanci szczecińskiego Archiwum X informują rodziców Justyny, że ślady krwi uda się zbadać, to na pewno da jakieś nowe informacje. Niedługo później rodzina słyszy jednak, że nie da się stwierdzić, czyje to DNA, czy to w ogóle była krew należąca do człowieka.

W ten sposób dochodzi o umorzenia sprawy. Przesłanką ma być brak nowych informacji. Decyzję o umorzeniu podejmuje Prokuratura – mimo, że śledczy Archiwum X oficjalnie deklarują, że w sprawie jest co robić i nie powinna być zamykana. Działania Prokuratury szokują rodziców Justyny.Prokurator od dnia zaginięcia nie chciał ze mną rozmawiać, zbywał mnie. Twierdził, że prokuratura nie powinna zajmować się poszukiwaniami mojej córki, a od Rafała S. powinniśmy się odczepić, bo on sobie ułożył życie – opowiada mama Justyny. Nie udało nam się uzyskać oficjalnego stanowiska Prokuratury w tej sprawie. Faktem jednak pozostaje umorzenie sprawy i doprowadzenie do jej zamknięcia. Mimo przesłanek, świadczących o uwikłaniu podejrzanego przez rodzinę Rafała S., mimo dowodów, relacji świadków. Wszystkie konkretne przesłanki są kolejno ignorowane. Nasuwa to dość oczywiste skojarzenie, że komuś bardzo zależało na tym, żeby uciszyć niewygodną sprawę.

Jasnowidz – ślad czy ułuda?

Mijają lata. Rodzice wciąż stoją w miejscu i nie potrafią zaznać spokoju. Który rodzic umiałby zamknąć kartę życia własnego dziecka, które w tak dziwnych okolicznościach znika bez śladu? To pytanie retoryczne.

Rodzice kierują prośby o pomoc do jasnowidzów. W całej Polsce było wiele spraw, w których jasnowidz wnosił konkretne informacje do śledztw, które zastygały w martwym punkcie. Wiele z tych informacji okazywało się trafnych.

Jeden z jasnowidzów twierdzi, że Justyna nie żyje, a jej ciało znajduje się w grobowcu. Policja podejmuje ten trop i sprawdza w okolicy puste grobowce. Bez skutku. Pojawia się kolejna wizja, tym razem jasnowidza z Człuchowa. Jej policja w ogóle nie próbuje weryfikować. Nie biorą jej pod uwagę.

Widziana w Walii.

Mija wiele lat. Wiele lat łez, tęsknoty, nerwów i bezowocnych poszukiwań, prowadzonych przez rodzinę i bliskich Justyny. Za pośrednictwem mediów społecznościowych w 2018 roku rodzice otrzymują informację, że bardzo podobna do Justyny kobieta była widziana przez Polkę, mieszkającą w Walii. Rzecz dzieje się przy dużym, znanym sklepie, którego teren jest objęty monitoringiem. Ślady są proste do sprawdzenia. Wymaga to jednak nakazu policji i jej współpracy z lokalnymi funkcjonariuszami. Po dziś dzień rodzina nie otrzymała od policji żadnych informacji na temat efektu prowadzonych tam działań. Nie wiadomo, czy policja zabezpieczyła monitoring, czy ktokolwiek zechciał to w ogóle zweryfikować.

W tym samym czasie kolejna jasnowidz zgłasza chęć pomocy. Kobieta twierdzi, że Justyna nie żyje. Opowiada dość szczegółową wizję wersji wydarzeń, podając wiele informacji. Wliczając w to wątek motywu zbrodni i szczegóły jej popełnienia. Policja otrzymuje konkretne wskazania lokalizacyjne. Rodzice słyszą od śledczych, że wezmą te dane pod uwagę i sprawdzą teren georadarem. Ten miałby wskazać miejsce pogrzebania zwłok.

Na obietnicach i pustych słowach bez pokrycia jednak sprawa staje. Nic się nie dzieje, nie zostają podjęte żadne kroki.

Nadzieja – zawsze umiera ostatnia.

Mimo upływu lat, nadzieja rodziców Justyny jest wciąż żywa. Tak bardzo chcieliby usłyszeć, że ich dziecko żyje. Nawet gdyby nie chciała mieć z nimi kontaktu, chcieliby po prostu wiedzieć, że gdzieś daleko ułożyła sobie życie. Ale wiedzą, że nic na to nie wskazuje. Byliby wdzięczni losowi również za informację, że ich dziecko nie żyje. Choć to ostatnie, co chcieliby usłyszeć, to jeszcze gorsza jest niepewność. Nie ma dnia, żebyśmy nie myśleli o Justynie. Logika podpowiada, że musiało stać się coś strasznego. Nie wierzymy, nigdy nie wierzyliśmy w to, że córka zniknęłaby, uciekła w ten sposób, zrywając wszystkie kontakty. To niemożliwe. Serce jednak wciąż żywi nadzieję, że może jednak żyje... Ale nawet jeśli nie, chcielibyśmy móc ją pochować. Móc przeżyć żałobę. Zamknąć ten straszny rozdział naszego życia. Niewiedza nas niszczy i nie pozwala żyć dalej. – mówi mama Justyny.

Matka Justyny nie może zrozumieć, dlaczego od pierwszych dni śledztwa, aż do dziś, ignorowane są jakiekolwiek wskazania i przesłanki. Począwszy od śladów, przez dochodzące również policję słuchy na temat uwikłania podejrzanego człowieka, opieszałość w działaniu, pomijanie wątków, brak reakcji. Nie może pojąć dlaczego policja nie chce sprawdzić wskazań jasnowidzki, której praca znalazła wielokrotne potwierdzenie i została wykorzystana (z pozytywnym skutkiem) przez policjantów w całym kraju. Prowadzący śledztwo policjanci odpowiadają na zadawane przez matkę pytania – w całej mojej karierze jeszcze żaden jasnowidz mi nigdy nie pomógł.

Nie klei się u podstaw.

Analizując całą tę historię, trudno oprzeć się wrażeniu, że coś tu się nie trzyma kupy. Tak bazowo, u podstaw. Gdyby chodziło o wielką miłość, która nie znalazła wsparcia bliskich, gdyby Justyna miała uciekać przed brakiem akceptacji rodziny, a Rafał S. gonić wielką miłość do Justyny, uciekając z kolei przed nierozwiązanym i niezakończonym związkiem, w którym trwał – czy nie byłaby dziś gdzieś w odległym miejscu wspólnie z Rafałem S.? On jednak nigdy nie zniknął. To ona zaginęła z dnia na dzień bez śladu. Przepadła, jak kamień w wodę. Sama.

Przytoczone tu okoliczności zdarzenia w żaden sposób nie wskazują na to, że Justyna dobrowolnie opuściła dom. Jej dziwne zachowanie, smsy pisane nie w jej stylu już pierwszej nocy, wszystko, co zdarzyło się później, relacje świadków, dowody – krew w samochodzie, jej telefon, wypieranie się znajomości – wszystko to wskazuje raczej na dużo smutniejszy przebieg zdarzeń.

Gdyby mieli wyjechać i założyć wspólnie rodzinę, byliby razem. Nawet zakładając, że Justyna byłaby gotowa dla niego rzucić wszystko, to robiłaby to z nim, ale nie sama.

Co robi Rafał S.?

Od chwili zaginięcia Justyny, Rafał S. prowadzi swoje normalne życie, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Na dźwięk jego nazwiska mieszkańcy Kamienia nabierają wody w usta. Dlaczego? Czemu się boją? Choć mimo strachu, pamiętają sprawę Justyny i wspominają, co wiedzą. Wszystko to układa się w bardzo smutną całość.

Co mogło się stać?

Ponieważ okoliczności zdarzenia jednoznacznie wskazują, że zaszło coś dziwnego, co nijak nie pasuje do wersji, jakoby Justyna miała dobrowolnie i świadomie opuścić dom, rodzinę i swoje życie, idziemy tropem logiki i podejrzeń rodziny zaginionej.

Może między kochankami doszło tamtej nocy do kłótni? Może Justyna zaszła w niechcianą przez ojca dziecka ciążę – jak twierdzi jasnowidz? Jeśli mężczyzna istotnie traktował Justynę niepoważnie, nie wiązał z nią planów, wykorzystywał do wzbogacenia się, wyciągając od niej pieniądze, które chętnie mu oddawała – ciąża stanowiłaby problem. Może doszło do czegoś, czego wcale nie planował? Może to miało być „niewinne" oszustwo matrymonialne, ale sprawy potoczyły się inaczej? Emocje wzięły górę? A może przeciwnie, zaplanował w drobnych detalach, jak pozbędzie się problemu i zrealizował skrupulatnie swój plan?

Błagam, pomóżcie! Powiedzcie, co wiecie!

Słuchamy wynurzeń zrozpaczonej, mimo upływu lat, matki. Przekazujemy jej dramatyczny apel.

Zostałam z tym sama. Boleśnie przekonałam się, że nasz świat dzieli się na lepszych i gorszych. Że szuka się tu ludzi, o ile nie zostali uwikłani w sprawę kogoś, kto ma znajomości, moc sprawczą i umie zamiatać sprawy pod dywan. Czuje tak wielki żal. Żal matki, która nie wie, co się stało z jej córką. Matki, która szuka i traci nadzieję, że kiedykolwiek znajdzie. Boję się, że nie dożyję dnia, w którym dowiem się, co się stało z moją córeczką.

Mam żal do policji. O to, że na początku, wtedy kiedy było tak wiele świeżych śladów, nic nie zrobili. Trwamy w potwornej pustce. Taka wielka, czarna dziura, pełna rozpaczy i niewiedzy. Czy nasza córka żyje? Jest gdzieś cała i zdrowa? Czy została zamordowana? Nie możemy zaznać spokoju. Bo kto by mógł? Jeśli jasnowidz ma rację, jeśli zamordowano ją i dziecko, które nosiła pod sercem – chcę wiedzieć! Chcę, żeby winny za to odpowiedział!

Błagam, zwracam się z apelem o pomoc do wszystkich ludzi! Swoje słowa kieruję w szczególności do tych, którzy wiedzą i od 14 lat milczą. Błagam, apeluję do waszego sumienia, jak matka do matki, rodzic do rodzica, pomóżcie mi znaleźć spokój. Justyna, jeśli została bestialsko zabita, też zasłużyła na swój spokój. Zasłużyła na pogrzeb. I na to, żeby w końcu ktoś mógł ją opłakać.

Rodzina


komentarzy: 21, skomentuj, drukuj, udostępnij

Twoim Zdaniem

Dodaj Komentarz

Dodając komentarz akceptujesz
Regulamin oraz Politykę prywatności.

Zauważyłeś błąd lub komentarz niezgodny z regulaminem?
 
Oglądasz 1-21 z 21

Gość • Czwartek [16.01.2020, 21:13:27] • [IP: 94.254.130.***]

Gość poniżej dobrze prawi, należy zgłosić całą sprawę do uwaga tvn, nagłośnić w każdy możliwy sposób w dużych stacjach, programach, wrzucić post na yt, rozsyłać gdzie się da. Dopóki sprawa się nie przedawniła jest szansa, że dobiorą się do d*** RS. I innym, wspolwinnym. Żaden rodzic nie zasługuje na tyle cierpienia. Apel do rodziny, zróbcie cos z tym dopóki jest szansa.

Gość • Czwartek [16.01.2020, 20:06:45] • [IP: 31.0.70.***]

Racja, a gdyby tak sprawę nagłośnić medialnie. Wieke spraw zostało pomyślnie rozwiązanych właśnie w ten sposób. Polecam uwaga TVN.

Gość • Czwartek [16.01.2020, 18:19:21] • [IP: 5.173.251.***]

Do telewizji z tym bym poszła. Policja zamiotla to wszystko pod dywan - w głowie mi się to nie mieści. Rafał S. widocznie musiał mieć jakieś plecy że go nie ruszyli. Albo jego partnerka. Po tylu latach kolejna zmiana powinna ich razem przycisnąć.

Gość • Środa [15.01.2020, 08:57:11] • [IP: 83.8.17.**]

Tak jak rodzice mam nadzieję, że pani Justyna się odnajdzie, oby żywa i tego Waszej rodzinie życzę.

Gość • Środa [15.01.2020, 08:14:00] • [IP: 176.221.123.**]

Ludzie którzy wiedzą o całej sprawie nigdy nie zaznają spokoju jeśli mają odrobinę człowieczeństwa, do końca życia będą mieli wyrzuty sumienia, nie rozumiem ich podstawy można się obawiać zdaję sobie sprawę, że Kamień to mała mieścina ale zgłosić się do archiwum X można to zrobić anonimowo jeśli obawa jest duża i obawiacie się. Bardzo współczuję rodzinie nie wiedzą jest jeszcze gorsza niż pożegnanie się i życie w świadomości. Nie poddawajcie się, choć pewnie już sił brakuje walczcie o to by ponownie zajelo się sprawą archiwum X

Gość • Wtorek [14.01.2020, 14:16:58] • [IP: 5.173.209.***]

Co to za Ewcia ?

BAMMBUS • Wtorek [14.01.2020, 13:11:28] • [IP: 5.173.27.*]

W tym samym czasie, kiedy zniknela Justyna, Ewcia wypakowala Rafalka od siebie z domu. Wszystkie jego rzeczy wyladowaly przed dom, walizki, graty, srobki od crx-a. Dzialania Ewci byly stanowcze. Czy na Ewci decyzje o zakonczeniu znajomosci z Rafalkiem nie mial wplywu pewien fakt? Czy nie jest to watek w sprawie? Nie wierze, ze Ewcia nic nie wie.

BAMMBUS • Wtorek [14.01.2020, 12:57:20] • [IP: 5.173.27.*]

Rafalkowi to przydaloby sie pomoc cos powiedziec w tej sprawie..

BAMMBUS • Wtorek [14.01.2020, 12:27:23] • [IP: 5.173.27.*]

Ewcia moze cos wiedziec.

Gość • Poniedziałek [13.01.2020, 22:48:11] • [IP: 5.173.209.***]

Coś strasznego. Może brat R.S coś wie. .. Może partnerkę R.S ruszy sumienie. W tej sprawie nie ma hednego sprawcy. Tym powinni zająć się zawodowcy a nie kamieńskie mundurki. Dziewczyna nie wyparowała.

Gość • Poniedziałek [13.01.2020, 20:59:40] • [IP: 83.23.239.**]

w końcu mamy XXI wiek i chyba żyjemy w państwie prawa, przecież tutaj ewidentnie stało się coś okropnego, nie może to nikomu ujść na sucho, ona dzisiaj miałaby dzieci, rodzinę...

Czeslaw • Poniedziałek [13.01.2020, 20:32:45] • [IP: 31.0.38.***]

Niech się weźmie za te sprawę archiwum X dojdą do wszystkiego

Gość • Poniedziałek [13.01.2020, 20:23:48] • [IP: 83.25.24.**]

Policja zawsze umywa ręce kiedy policjanci to dobrzy koledzy podejrzanego. Nigdy nie był święty, zawsze mataczył i kręcił. I wcale bym się nie zdziwiła gdyby Justynie odebrali życie we dwoje on i ta jego, , kobieta" . Przecież doskonale zdawała sobie sprawe że jest ta inna, ale pasowało jej to póki hajs się zgadzał. Musiało zadziać się coś co pokrzyzowało im plany dalszego wyłudzenia kasy od dziewczyny to przestała im być potrzebna.

Gość • Poniedziałek [13.01.2020, 20:01:28] • [IP: 95.91.210.***]

Kto to Rafał S

Gość • Poniedziałek [13.01.2020, 19:27:01] • [IP: 83.23.239.**]

Współczuję Państwu. To straszne przez co przeszliscie przez te wszystkie lata i nadal przechodzicie. Justyna była tak uwilkana w ten chory związek, że ciężko było z nią pogadać o czymś innym. Ciągle tylko wodzila za nim wzrokiem, czy przejechał, czy przyjechał na balety, czy sam czy z konkubina. Tamta go stale pilnowala. To dziwny facet. Kto wie, może faktycznie zaczęła mu przeszkadzać. Dziś już ciężko cokolwiek udowodnić. Ale sprawa zostala zaniedbana. Wiadomo było, że to się źle skończy, takie chore podchody, schadzki potajemne. Ale skończyło się jak w najgorszym kryminalne.

Gość • Poniedziałek [13.01.2020, 16:09:34] • [IP: 95.160.158.**]

Skandaliczne zachowanie organów ścigania i policji.

Gość • Poniedziałek [13.01.2020, 16:00:04] • [IP: 31.0.45.***]

Policja... Śmiech na sali

Domcik • Poniedziałek [13.01.2020, 13:31:55] • [IP: 37.47.182.***]

Współczuję Pani to straszne co Pani przeszła. Zapewne miał coś z tym wspólnego. Nie mogę pomóc ale trzymam kciuki żeby sprawa została wyjaśniona.

Gość • Poniedziałek [13.01.2020, 10:30:00] • [IP: 5.173.169.*]

Rafał s miał coś z tym wspólnego to pewne same dowody mówią za siebie !policja dała ciała są takie technologie że.mozna wszytsko zbadać spr przeszukać czy nawet od nowa przesłuchać policja niech się wezmnie w garść i do roboty !!

Iza • Poniedziałek [13.01.2020, 10:18:21] • [IP: 205.201.55.***]

Życzę Państwu rozwiązania sprawy i zaznania spokoju. To okropne co Państwo przeszli. W jakim my kraju żyjemy, że policja, prokuratura to taki żart. Współczuję i życzę dużo sił

Gość • Poniedziałek [13.01.2020, 10:10:06] • [IP: 37.47.173.***]

A kto to jest

Oglądasz 1-21 z 21
■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@ikamien.pl lub wyślij mms na numer 602 657 344 ■ Zrobiłeś zdjęcie lub film? Wyślij do nas! kontakt@ikamien.pl ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@ikamien.pl ■ Zrobiłeś zdjęcie lub film? Wyślij do nas! kontakt@ikamien.pl ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@ikamien.pl ■ Zrobiłeś zdjęcie lub film? Wyślij do nas! kontakt@ikamien.pl ■ Wiesz o czymś o czym my nie wiemy? Napisz! kontakt@ikamien.pl ■ Zrobiłeś zdjęcie lub film? Wyślij do nas! kontakt@ikamien.pl
■ Odwołane loty. Strajk na lotniskach w Niemczech. Ważne informacje dla pasażerów! Po raz kolejny strajki pracowników lotnisk zakłócą ruch lotniczy i przysporzą problemów tysiącom pasażerów. W poniedziałek, 10 marca 2025 roku, niemieckie lotniska zostaną sparaliżowane przez strajki ostrzegawcze, które zakłócą funkcjonowanie transportu lotniczego na terenie całego kraju. Związek zawodowy Verdi rozszerza protesty na jedenaście kluczowych portów lotniczych, obejmując w sumie 11 lotnisk w całym kraju, w tym we Frankfurcie, Monachium i Berlinie. W strajku wezmą udział pracownicy sektora publicznego oraz obsługi naziemnej, w tym personel odpowiedzialny za kontrolę biletów, załadunek bagaży i obsługę pasażerów. Pasażerowie powinni przygotować się na poważne utrudnienia, ponieważ całodniowy strajk doprowadzi do paraliżu ruchu lotniczego na tych i innych lotniskach ■ W gminie Wolin, w miejscowości Troszynek, doszło do wycinki zdrowego, stuletniego drzewa. Decyzja ta wywołała burzę wśród mieszkańców, którzy zastanawiają się, dlaczego doszło do usunięcia drzewa, które nie stanowiło żadnego zagrożenia. Mieszkańcy Troszynka są oburzeni wycinką imponującego drzewa, które przez lata było ważnym elementem lokalnego krajobrazu. Drzewo, które nie wykazywało oznak chorób ani zagrożenia dla bezpieczeństwa, zostało wycięte, co wywołało pytania o zasadność i legalność tej decyzji ■