ikamien.pl • Sobota [01.01.2011, 20:56:01] • Kamień Pomorski
Czarownice. Psychoza czy rzeczywistość? Cz. 1

Sydonia von Borck pędzla Edwarda Burne-Jonesa( fot. archiwum autora
)
Jeszcze w drugiej połowie XVII wieku procesy i kaźnie czarownic były na Pomorzu Zachodnim zjawiskiem dosyć częstym. Pod zarzutem sprowadzania na ludzi chorób, odbierania krowom mleka, czy innych diabelskich praktyk, stawiano przed sądami nieszczęsnych ludzi, zazwyczaj kobiety. Ponieważ podstawową metodą dochodzenia prawdy przez owe sądy, często kościelne były nieludzkie tortury, więc czarownice przyznawały się do wszystkiego, obciążały także inne wskazane przez oskarżycieli osoby, aby tylko uniknąć cierpienia. Załatwiano często w ten sposób osobiste porachunki, usuwano niewygodnych ludzi. Ostatnią osądzoną i spaloną w okolicach Wrzosowa na stosie w 30 grudnia 1679 roku była Petra Krügers ze Skarchowa; w innych dokumentach mówi się o procesie Martina Ohmsche z Chrząstowa w 1720 roku, jako o ostatnim procesie o czary.
Inspiracją do procesów o czary była Bulla Papieska „Summis desiderantes affectibus” Innocentego VIII (Giovanni Battista Cibo - ur. w 1432 w Genui - zm. 25 lipca 1492 w Rzymie, papież od 29 sierpnia 1484 do 25 lipca 1492). Najsłynniejsza bulla tego papieża, wydana 5 grudnia 1484 roku, nazywana była ona „Młotem na czarownice”.

Bulla papieska Innocentego VIII „Summis desiderantes affectibus”( fot. archiwum autora
)
W bulli tej Papież pisze: „Doszły nas ostatnio wieści, iż w północnych Niemczech, jak też w okolicach Moguncji, Kolonii, Trewiru, Salzburga i Bremy wiele osób (…) popadło w moc diabłów, inkubów oraz sukubów, a dzięki czarom, urokom, zaklęciom i innym występnym uczynkom lub ohydnym praktykom zabijało dziatki w łonie matczynym, odbierało potomstwo bydłu, niweczyło płody ziemi, winorośli i owoce na drzewach”; dalej Głowa kościoła rzymskokatolickiego potwierdza w bulli pełnomocnictwa dla inkwizytorów Heinricha Kramera i Jakoba Sprengera do podejmowania działań inkwizycyjnych na terenie niemieckich prowincji kościelnych przeciwko osobom podejrzanym o konszachty z diabłami i uprawianie czarów na szkodę innych ludzi i ich dobytku. Bulla zawierała także pewną ilość norm dotyczących sposobu obchodzenia się z czarownicami w czasach inkwizycji.

Sądowa ordynacja karna cesarza Karola V i Świętego Cesarstwa Rzymskiego „Carolina”( fot. archiwum autora
)
Dopełnieniem tego dokumentu, po prawie pół wieku na terenie Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego była Constitutio Criminalis Carolina, której pełna nazwa brzmiała: Keiser Karls V und Heiligen Romischen Reiches Peinlische Gerichordonung (Sądowa ordynacja karna cesarza Karola V i Świętego Cesarstwa Rzymskiego), nazywana skrótowo „Carolina” ogłoszona w 1532 roku przez cesarza Karola V Habsburga (1500-1558). Była to próba ujednolicenia systemu prawa karnego na terenach krajów niemieckich. Według tego dokumentu wśród wszystkich dowodów największe znaczenie miało przyznanie się oskarżonego do winy, uzyskiwane z reguły na drodze tortur sądowych. Choć nic w niej nie mówiono o sądzeniu czarownic, to szeroko stosowana była także w procesach o czary.

Tortury wymuszające przyznanie się ofiary pomówień o zadawanie się z diabłem( fot. archiwum autora
)
Szaleństwo prześladowań, wręcz polowań na czarownice rozpoczęło się pod auspicjami Inkwizycji, kiedy Kościół wciąż jeszcze dzierżył niekwestionowany prymat nad europejskim życiem religijnym, a Inkwizycja tak głęboko ugrzęzła w tej obsesji, że z początku nie dostrzegła daleko poważniejszego zagrożenia w postaci mnicha-odstępcy, Marcina Lutra (1483-1546). Mimo to już w 30 lat po opublikowaniu „Młota na czarownice”, polowanie na nie rozpowszechniło się również w nowych, co dopiero formujących się Kościołach protestanckich.
W połowie XVII wieku i protestanci, i katolicy jednakowo palili czarownice, nie po dwie czy trzy jednocześnie, lecz całymi setkami, a szaleństwo to trwało ponad 100 lat, osiągając szczyt podczas okrutnych rzezi wojny trzydziestoletniej (1618-1648). W latach 1587-1593 arcybiskup elektor Trewiru spalił 368 czarownic, czyli więcej niż jedną tygodniowo. W 1585 roku ludność dwóch niemieckich miasteczek uległa takiemu zdziesiątkowaniu, że w każdym z nich została przy życiu tylko jedna kobieta. W ciągu zaledwie trzech miesięcy biskup Genewy spalił 500 domniemanych czarownic, a książę biskup Bambergu latach 1623-1633 posłał ich na stos ponad 600. Na początku XVII wieku ofiarą księcia biskupa Würzburga padło 900 czarownic i czarowników, w tym 19 księży, a pośród nich jeden z jego bratanków i niemało dzieci, oskarżonych o spółkowanie z diabłem.
Wśród krajów wchodzących w skład cesarstwa, gdzie często płonęły stosy oskarżonych o czary, było także Pomorze. Najsłynniejszym tutaj procesem o czary, był proces Sydonii von Borck. Ta piękna pomorska szlachcianka była niewątpliwie najbardziej znaną kobietą na Pomorzu Zachodnim oskarżoną o czary i spaloną na stosie. Za niedotrzymanie rzekomej obietnicy poślubienia jej przez księcia Ernesta Ludwika (1545-1592), rzuciła na dynastię Gryfitów klątwę przepowiadając szybki jej koniec. Słabą kondycję fizyczną książąt pomorskich i stałe problemy dynastyczne po wielu latach przypisano Sydonii. Już jako starą kobietę, pod zarzutem uprawiania praktyk czarodziejskich osądzono ją i spalono w Szczecinie w 1620 roku. Spalenie nieszczęśliwej i hardej Sydonii nie zakończyło bezpotomnego umierania dynastii Gryfitów. Wkrótce po jej spaleniu nagle zachorował i zmarł książę Franciszek I nie pozostawiając dziedzica. Rządy w Księstwie Szczecińskim objął jego brat. Nadzieja na utrzymanie dynastii była płonna. Filip Juliusz II i Bogusław XIV byli ostatnimi przedstawicielami rodu Gryfitów. Po zmarłym bezdzietnie w 1625 roku Filipie Juliuszu II panowanie w Księstwie Wołogojskim objął Bogusław XIV (1580-1637), który podzielone księstwo zjednoczył. Wraz ze śmiercią Bogusława XIV w 1637 roku zgasł ród książąt pomorskich - Gryfici.
Kapituła katedralna w Kamieniu zapisała się w procesach o czary, a więc w przerażającym procederze czarnym zgłoskami, szczególnie już w okresie po reformacji.
Za tydzień w części drugiej: Polowanie na czarownice w powiecie kamieńskim.
Marian Klasik
Do napisania niniejszej publikacji były mi pomocne:
- Rudolf Spuhrmann; Geschite der Stadt Cammin in Pommern und Camminer Domkapitels 1924 r.
- Ryszard Marciniak; Dobra kapituły kamieńskiej do połowy XV wieku 1970 r.
- Gerhard Harder; Hexen - Wahn und Wirklichkeit „Camminer Heimmatgrüße” nr 485/2010 r.
- Czary i czarownictwo na Pomorzu pod red. Arlety Majewskiej 2008 r.
- Materiały i dokumenty Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej
- Marian Klasik; Klątwa czarownic? „Głos Szczeciński – Magazyn” z dnia 7 stycznia 2005 r
za tydzień będzie najlepsze ;)
jestem czrownica zapraszam do korzystania z uslug dodam ze mam najnowszy model drapaka !!
panie Marianie czas na książkę . ... Napewno ją kupię
Ten temat już jest tak oklepany nie tylko przez p.Klasika i nie tylko na i.ikamien . Nic nowego autor w tym temacie nie dorzuca tylko poprostu odgrzewa stare kotlety. Jaki jest w tym cel...??
podajcie namiary na dobrą wróżkę w okolicach Kamienia z góry dziękuję
Brawo panie Marianie(Aby tak dalej0takich ludzi jak pan nam potrzeba. PS;Wszystkiego dobrego w nowym roku życzy KOSTUCHA :)
Dziękuję Panie Marianie za temat historyczny, a dotyczący także naszego regionu. Proszę o więcej. Z pozdrowieniami Noworocznymi Pana czytelniczka.
Z całym szacunkiem dla Pana i Pańskiej wiedzy Panie Marianie... ale może coś z innej beczki poposimy