ikamien.pl • Poniedziałek [01.11.2010, 22:27:47] • Kamień Pomorski
Von Kleist czy Musschenbroeck?

Dom Kleista, dawna Kuria Dziekana wygląd lata 30. XX wieku z tablicą pamiątkową i herbem.( fot. archiwum autora
)
Niedawno upłynęła kolejna rocznica kiedy to Ewald Jürgen von Kleist dziekan kapituły katedralnej 11 października 1745 roku po wielu próbach, dokonał dzieła swego życia - przeprowadził wreszcie pierwszą na świecie, udaną próbę z kondensatorem elektrycznym, urządzeniem elektrycznym magazynującym ładunek elektryczny. Dokonał tego za pomocą urządzenia nazwanego potem „Kleistche Flasche” - Butelka Kleista. Dzieło to stało się pomostem pomiędzy starymi i nowymi czasy.
Ewald Jürgen von Kleist urodził się 10 czerwca 1700 w miejscowości Wicewo (Vietzow) koło Białogardu (Belgard), w domu starosty białogardzkiego Ewalda Joachima von Kleista. W wieku 15 lat Ewald Jürgen rozpoczął naukę w gimnazjum w Szczecinku (Königlischen Fürstin-Hedwig-Gymnasium zu Neustettin), uczęszczał do niego w latach 1715 - 1718. W albumie gimnazjum (dostępnego do 1945 roku, kiedy to w wyniku działań wojennych archiwum szkoły zostało zniszczone - przyp. mój MK) pod datą 9 listopada 1715 znajdował się sporządzony ręką Ewalda Jürgena von Kleista zapis: Ewaldus Georgius de Kleist, Vizow, Pom. Orient. Autentyczności tego zapisu nikt nigdy nie podważał. Poniżej zaś znajdował się zapis dokonany inną już ręką, być może któregoś z rektorów: Decanus Caminensis (dziekan kamieński).

Butelka Kleista - rysunek wykonany przez samego Ewalda Jürgena von Kleista( fot. archiwum autora
)
Po dalszej nauce w Gdańsku, a potem na uniwersytecie w Lejdzie (Holandia) Kleist osiedla się w Kamieniu Pomorskim. Stryj Ewalda Jürgena, Andreas Joachim von Kleist, porucznik, a potem naczelnik regimentu »Jung-Kleist« otrzymał za zasługi wojenne majątek w Kamieniu jednak zrzekł się go w 1722 roku na rzecz bratanka i ten fakt miał decydujący wpływ na mianowanie prawnika Ewalda Jürgena Dziekanem Kapituły przy katedrze w Kamieniu.
Prawdopodobnie posada Dziekana kamieńskiego dla Ewalda Jürgena von Kleista nie była zbytnio absorbującą, gdyż jedynym obowiązkiem było sprawowanie opieki nad szkołą katedralną. Mieszkając na prowincji, z dala od świata, zgiełku wojny, która wówczas toczyła się w południowych i środkowych Niemczech, mógł von Kleist poświęcić swój wolny czas na eksperymentowanie nad zjawiskami związanymi z elektrycznością, dziedziną wówczas bardzo modną.

Herb Rodziny von Kleistów( fot. archiwum autora
)
W dniu 11 października 1745 roku po wielu próbach, dokonał dzieła swego życia - przeprowadził wreszcie pierwszą w świecie udaną próbę z kondensatorem elektrycznym, urządzeniem magazynującym ładunek elektryczny. Dokonał tego za pomocą urządzenia nazwanego potem „Kleistche Flasche” - Butelka Kleista. Było to naczynie ze szkła wypełnione wodą i zatkane korkiem, który był przebity na wylot miedzianym drutem. Butelkę można było naładować elektrycznie pocierając pręt np. ręką lub jedwabiem. Poprzez drut i wodę prąd dostawał się do środka naczynia i ładował dodatnio lub ujemnie jego wewnętrzne ścianki. Pojemność elektryczną można było znacznie zwiększyć, pokrywając szkło od zewnątrz i wewnątrz folią-staniolem przewodzącą prąd.
Na pomysł jak zmagazynować ową energię wpadł von Kleist w następujących okolicznościach: stawiając na cynowym talerzu szklankę wody po jej naelektryzowaniu, kiedy dotknął talerza otrzymał silne uderzenie elektryczne, co nasunęło mu pomysł kondensowania prądu. W dalszych doświadczeniach zamiast cynowego talerza używał znanego już wówczas staniolu (cynfolia).

Obelisk poświęcony von Kleistowi wzniesiony w Kamieniu 2000 roku w 300 rocznicę urodzin odkrywcy( fot. archiwum autora
)
W liście wysłanym w dniu 19 grudnia 1745 roku do profesora Johanna Gottloba Krügera w Hale, który zamieścił go później w swojej „Historii Ziemi”, von Kleist opisał swoje doświadczenia, podaję dwa z nich:
Eksperyment 3. Jeśli włoży się gruby drut, gwóźdź itp. do wąskiego szklanego naczynia lekarskiego i naelektryzuje, wówczas następują szczególnie silne działania; naczynie powinno być suche i ciepłe. Dodanie do środka rtęci lub spirytusu polepsza efekty. Po wyjęciu naczynia z maszyny elektryzującej pojawia się na nim płonący pencillus (elektryczne światło) tak, że mogłem przejść 60 kroków i w pokoju było jasno.
Eksperyment 7. Jeśli elektryzuje się blaszaną rurę (u mnie jest to tuba o długości 12 stóp – prawdopodobnie teleskop o ogniskowej 12’ przyp. mój MK) w zwykły sposób i następnie kontynuując elektryzację zbliżam gwóźdź znajdujący się w naczyniu szklanym. Trudno byłoby uwierzyć w to, jaką silną elektryzację można osiągnąć, gdyby samo doświadczenie nie dostarczało najlepszych dowodów.
W Niemczech eksperyment był już znany zanim w styczniu 1746 roku lejdejczycy o całej sprawie zaczęli dyskutować. Trudno jest dziś odpowiedzieć, czy pomysł eksperymentu w Lejdzie, powstał bez udziału z zewnątrz, czy może dzięki listowi von Kleista. Być może, że von Kleist utrzymywał kontakty z Lejdą, jednak van Muschenbroeck w czasie pobytu tam von Kleista uczył w Duisburgu, do Lejdy przybył dopiero w 1739 roku. Prawdopodobnym wydaje się, że na pomysł ten mógł wpaść samodzielnie Cunäus (właściwie Peter van der Kuhn) tak to w każdym razie przyjął i opisał w 1747 roku Gralath: „Nie potrafię sobie wprawdzie przypomnieć tutaj ostatniego doświadczenia, w trakcie którego pan Allman i pan van Musschenbroeck zauważyli silny wstrząs, ponieważ eksperyment ten w gruncie rzeczy dokładnie zgadza się z odkryciem pana prałata von Kleista i dlatego nie można tu mówić o czymś nowym, ponieważ w Lejdzie ów pomysł narodził się spontanicznie, bez wiedzy o obserwacjach pana Kleista,... z tego względu aby uniknąć podejrzeń o stronniczość uważałem za konieczne, aby to doświadczenie upublicznić nie tylko w porządku czasowym, ale także podzielić się z czytelnikami wiadomościami o okolicznościach, o których dowiedziałem się częściowo z drukowanych a częściowo z pisanych (w listach) wiadomości”.
Termin »butelka lejdejska« wprowadził duchowny Rollet wybitny francuski fizyk tamtych czasów co wielu miało mu za złe, między innymi Hoppe i Henrico von Berge, który twierdził, że to „z nienawiści do wszystkiego co niemieckie”. Rollet w liście z 9 marca pisał do Samuela Wolfa członka Gdańskiego Towarzystwa, że chciał przypisać autorstwo gdańszczanom, myśląc, że von Kleist jest jego członkiem, gdyby wcześniej nie dowiedział się o tym z Lejdy. Nie bez winy jest tu sam von Kleist, który nie opublikował natychmiast swego wynalazku drukiem, co miał mu za złe wspomniany już Gralath (burmistrz Gdańska). Zresztą także w doniesieniach Akademii Berlińskiej z tego okresu nic nie mówi się o dokonaniach von Kleista. Jednak pewne wątpliwości budzi fakt przyjęcia go na członka korespondenta w dniu 8 grudnia 1746 roku. Czyżby ze względu na jego odkrycie, jego dokonania? W istocie tak było, rodzi się pytanie, które już w 1747 roku zadał Gralath, a które do dziś pozostaje bez odpowiedzi, dlaczego pierwszeństwa doświadczenia nie przypisuje się von Kleistowi, a aparatu nie nazywa się »butelka Kleista«?
Zatem nie należy mówić »butelka lejdejska«, dopóki, dopóty nie zostanie dowiedzione, że Pieter van Musschenbroeck w Lejdzie przeprowadził doświadczenia niezależnie lub przed 4 listopada 1745 roku, a więc dniem w którym to Ewald Jürgen Georg von Kleist napisał o swoich eksperymentach Lieberkühnowi. Jednak udowodnienie tego po ponad 250 latach wydaje się być bardzo trudnym, by nie rzec niemożliwym.
Niemniej większość wydawnictw jak np. encyklopedie: »Encyklopedia Britanica« i »Wielki Brockhaus« czy Encyklopedia Odkryć i Wynalazków - Wiedza Powszechna; 1979 r. wymieniają von Kleista na pierwszym miejscu. W wielu wydawnictwach zaznacza się, że nazwa „Butelka lejdejska” jest nazwą nieprawidłową, powinno się używać nazwy „Butelka Kleista”.
Oryginalna Butelka Kleista - był to cylinder około l stopy (30 cm) długości i 6 cali średnicy wykonany z niebieskiego szkła - którą wykonał von Kleist.
W archiwum katedralnym w Kamieniu Pomorskim znajdował się jeszcze do lat 60 XX wieku cylinder cierny, przewód elektryczny wraz z grzebieniem od maszyny elektryzującej, przy pomocy której von Kleist dokonywał swoich eksperymentów. Do końca drugiej wojny światowej przedmioty te były stale eksponowane w gablocie stojącej w bocznej kruchcie obok kapitularza, która wówczas stanowiła główne wejście do katedry. Potem przedmioty te znajdowały się w skarbcu katedralnym. Zaginęły w latach 70-tych lub 80-tych XX wieku, prawdopodobnie wskutek niewiedzy o ich historycznej wartości zostały zniszczone - a szkoda.
Wypocinki M... ;)
wyka w ikamieniu przyprawial rogi i robil dzieci zrobcie tam szalet
Ty 111, zorientowany, „właścicielem jest kościół” ale dopisz że protestancki!! a nie katolicki!!
Po raz kolejny ciekawe informacje przedstawione przez pana M.Klasika.Dziękuje. Zawsze z wielką uwagą i ciekawością czytam o dziejach ziemi kamieńskiej i mam nadzieję, że nie zaprzestanie Pan dzielić się swoją wiedzą. Serdecznie pozdrawiam
budynek stoi i niszczeje jak wszystko w Kamieniu, to smutne...
O czarnych sukienkowych szkoda mówić. Masakra, byle zagarnąć. Budynek byłby świetny na muzeum czy inną formę kulturalną czy turystyczną, np. punkt informacji turystycznej? Nadal go nie ma w naszym uroczym choć nieco zacofanym pod tym kątem mieście.
HE HE fundacja i panowie w sukienkach dobre !!.
ludzie po co wypisujecie głupoty jeżeli nie macie pojęcia na temat stanu prawnego dworku Von Kleista. Włąścicielem jest kościół ale nie może odzyskać dworku od fundacji której wydzierżawił na kupę lat bez zwrotu kosztów poniesionych do tej pory na remont budynku m.in. pokrycie dachu i okna .
Byłoby to miłe gdyby ten budynek został oddany na Muzeum, ale kler jest za bardzo pazerny! Ktoś to im oddał pewnie jeszcze pan Oleszczuk (on wszystko w naszym mieście rozdawał, albo niszczył, niestety!) Piękne miejsce na Muzeum!
Czy za tą hojnością w oddawaniu na rzecz kleru nie kryje się nasz wspaniały kandydat na burmistrza Stefan O.?
Marian Klasik: Nie jest prawdą, by jakakolwiek prywatna osoba z Niemiec czy skądkolwiek upominała się o budynek w którym mieszkał v. Kleist. Bowiem nie był on nigdy w prywatnych rękach. Zbudowany w XIV jako kuria dziekana, dwa razy zniszczony pożarami (1582 i 1630 r.). W 1813 szpital dla jeńców francuskich z czasów wojen napoleońskich. W 1898 roku od kościoła kupił go dla Skarbu Państwa starosta kamieński Valentin von Massow, do 1945 roku dworek był służbowym mieszkaniem burmistrzów kamieńskich. Po wojnie mieściła się tu tzw. Komisja Likwidacyjna (rozdział mienia ponieckiego) potem Zakład Budowlany a następnie mieszkania komunalne. To tak w telegraficznym skrócie - pozdrawiam.
Popieram przedmówców oddano kościołowi zbyt wiele...Ale w Kamieniu nie jest tak źle jak w naszej byłej stolicy-Krakowie gdzie praktycznie większość starówki oddano CZARNYM.Pozbyto się szkoły, mieszkańców posesji i innych" podmiotów" na rzecz KLERU.
Wpis został usunięty ze względu na złamanie prawa lub regulaminu serwisu przez użytkownika/Admin
Remont tego budynku jest wstrzymany, gdyż rodzina po właścicielu upomniała się o niego (już kilka lat temu), jak widać dworek niszczeje. Dlaczego takie ujadanie w stosunku do księży?
Niech kler odda naszemu miastu ten domek na muzeum.
Obrzydliwe jest to, że nasz kościół katolicki garnie wszystko do siebie, nawet dobra odszczepieńców protestanckich jakoś im nie przeszkadzają, zatrważająca pazerność!!
Von Kleist nie był polakiem to nie ma się czym zachłystywać
Pier...a durnota i pazerność chłopów w sukienkach nie ma granic, jak długo jeszcze ?
Kler działa jak pies ogrodnika no i efekt? widoczny.Czyten obiekt nie byłby dobrym miejscem na Muzeum ziemi Kamieńskiej? No ale wtedy co z pałacem biskupim?W obecnej sytuacji mogą chwalić sie ze swoich osiągnięć obie strony.
Z czasów religi w katedrze pamiętam piękny księgozbiór w przeszklonych szafach po których w obecnej katedrze nie ma najmniejszego śladu.
a co na te komentarze wielmożny wielebny pleban ?
Artykuł OK! Sporo się można dowiedzieć!
Dokładnie, ks Wyki już nie ma i prace remontowe już ustały...A nowi nawet nie garną się by kontynuować remont. ...
ponoc mlodzi chlopcy graja tam w kulki
kler przygarniając każdą posiadłość liczy, że może ktoś wyremontuje lub znajdzie się sponsor lub należy spieniężyć.
brak ks. Wyki i robota stanęła...
Ciekawy artykuł Pana Mariana Klasika. Dom odkrywcy na zdjęciu prezentuje się doskonale. Niestety, dzisiaj jego wygląd. ..straszy mieszkańców i turystów. Gdzie jest właściciel?? Dlaczego od kilku lat nawet rynien przy nowym dachu nie założono? Wstyd!!
oooo...