Małego jelonka, leżącego obok placu zabaw w Płocinie, pan Piotr zobaczył rano, około 8:00. Widać było, że zwierzę jest chore, potrzebuje interwencji weterynarza, jakiejkolwiek pomocy. Dlatego pan Piotr podjął próby zainteresowania zwierzęciem odpowiednich instytucji. Chodziło tylko o to, by ktoś zabrał jeszcze żywego jelonka i się nim odpowiednio zajął. Dzwonił do leśniczego, weterynarza, koła łowieckiego, wreszcie na 112, jednak nie uzyskał żadnej pomocy. Wygląda na to, że nie wiadomo, kto jest w takim przypadku odpowiedzialny za zajęcie się chorym zwierzęciem.
W tym czasie jelonek został przeniesiony na polanę oddaloną od placu zabaw, gdzie, jak się wkrótce okazało, zdechł. Czekał na pomoc, ale bezradny pan Piotr nie zdołał jej uzyskać, pomimo telefonowania do kilku instytucji. Ostatecznie, około godziny 14:00 powiadomił redakcję portalu ikamien.pl, prosząc o interwencję, aby ktoś zabrał zdechłe zwierzę, bo może ono być źródłem wścieklizny lub innej choroby. Jelonek nie miał żadnych widocznych obrażeń zewnętrznych, więc najprawdopodobniej mógł być na coś chory.
- Co w takim przypadku robić? - pyta pan Piotr - Do kogo dzwonić, żeby zapewnić pomoc żywemu zwierzęciu, a kogo zawiadamiać o zdechłym? Jakie służby się tym zajmują?
Niestety takie mamy prawo że koła łowieckie jak i myśliwi mają związane ręce
Ludzie to nie jest jelonek to jest kozioł lub rogacz. Jeleń to odrębny gatunek.
Jaki Jelonek?? To jest sarna Kozioł. Może zanim coś napiszecie to się douczcie...
Koło łowieckie tylko potrafi chodzić i strzelać do zwierzat i bazantow w klatkach ale pomóc zwierzęciu w potrzebie już nie potrafią. To nie pierwszy taki przypadek
nie pisze sie ZDECHL