Osoby dorosłe kroiły materiały według opracowanej formy, szyły na maszynie, a dzieci wypychały uszyte zabawki watą. I tak powoli „rodził” się zając. Bo właśnie zając cieszył się największym powodzeniem. Po wyszyciu oczu i nosa nadszedł czas, aby nadać mu imię: Juluś, Tuptuś, Maciuś. Lalanka oprócz tego, że została ręcznie wykonana, to jeszcze jest sympatyczna, kolorowa i stworzona do przytulania. I nawet jeśli nie siada, nie płacze, nie mówi mama,to dzieciom aż błyszczały oczy, kiedy gotową mogły zabrać do domu.
z czego zyc jak jeszcze ani nie skrocili dnia pracy a sie przymierzaja ani nie zrobili dochodu bezwarunkowego ani podatkow z rajow podatkowych nie odzyskali? mamy flote statkow, niech plyna po pieniadze nasze
Ale cuda szkoda czasu i podatków naszych na tę świetlicę
Ale cuda ładniejszych rzeczy nie widzieliście? Strata czasu i naszych podatków na tą świetlicę.
My w Gostyńcu też tak chcemy!!
Brawo dla Opiekuna świetlicy w Gostyniu! Brawo za pomysł! Brawo za zaktywizowanie środowiska gostyńskich artystów, młodych i starszych! Brawo za to, że chce Wam się chcieć! Pozdrawiam P. Walę!
Coś cudownego a czy można poprosić o wykryje