ikamien.pl • Niedziela [06.03.2016, 13:38:19] • zachodniopomorskie
Otworzyli nam okno na świat

fot. Andrzej Ryfczyński
Żeglowna Odra z dobrze zachowaną infrastrukturą, aż po Kanał Gliwicki niemal do samych kopalń węgla kamiennego, aż się prosiła, by wybudować duży port przeładunkowy w Świnoujściu. Tak zapadła decyzja budowy Świnoportu - wspomina Świnoujście sprzed lat znany świnoujski fotograf Andrzej Ryfczyński.
Po I wojnie światowej Polska po ponad stu latach odzyskała dostęp do morza, do Bałtyku. Wtedy to Kaszubi i cała Polska budowała Gdynię i całkowicie nową infrastrukturę portową i morską. Kiedy się z tym uporaliśmy, przyszła II Wojna Światowa, która dokonała olbrzymie spustoszenia w całych naszych zasobach ludzkich i gospodarczych. Nie wchodząc w szczegóły… po wojnie, jak grom z jasnego nieba, przypadło nam zagospodarowanie około 1000 kilometrów nowej linii brzegowej od Zalewu Wiślanego aż po Zalew Szczeciński z portem morskim i rzecznym w Szczecinie.

fot. Andrzej Ryfczyński
Właśnie wtedy garstka Kaszubów i budowniczych Gdyni wykonała wręcz heroiczną pracę. Właśni Ci fachowcy wkroczyli na tzw. ziemie zachodnie do Świnoujścia i Szczecina. Zabezpieczyli przed całkowitą kradzieżą mienia ten region. Wojska sowieckie wraz ze specjalną grupą demontowały niemal wszystkie urządzenia i wywoziły do ZSRR.

fot. Andrzej Ryfczyński
Trwało to do 1949 roku i później też. Granice na Odrze jeszcze ostatecznie nie były ustalone, zwycięzca brał wszystko, a co pozostało, wysadzał dynamitem. Wtedy garstka ludzi z Kaszub, wspierana przez wielu ochotników śmiałków, zabezpieczała wszystkie ważne urządzenia i mienie. Umieszczali takie informacje w języku polskim i rosyjskim, że to jest pod polską opieką, własnością , by nie dokonywano zaboru.

fot. Andrzej Ryfczyński
Był w tym czasie problem ludzki. Po prostu brakowało fachowców. Ludzie z Kresów Wschodnich czy Centralnej Polski z techniką zatrzymali się często na poziomie kierata do młócenia zboża. Ci wspaniali przeważnie Kaszubi z bardzo dużym zaangażowaniem potrafili więc przyuczyć, przysposobić do tej specyficznej pracy w porcie i na morzu całą rzeszę ludzi, którzy często morza na oczy nie widzieli. Odblokowali porty z wraków, a przy pomocy marynarzy polskich i rosyjskich oczyszczono z min całe wybrzeże. Ruszył port w Szczecinie i w Świnoujściu. Żeglowna Odra z dobrze zachowaną infrastrukturą, aż po Kanał Gliwicki niemal do samych kopalń węgla kamiennego, aż się prosiła, by wybudować duży port przeładunkowy w Świnoujściu. Tak zapadła decyzja budowy Świnoportu.

fot. Andrzej Ryfczyński
Potrzebny był nowy tor wodny na Zatoce Pomorskiej. Ten stary, tor zachodni, biegł wzdłuż brzegów niemieckich. Poza tym był płytki i zależny od obcego państwa. Wtedy ponownie do tej pracy przyłożyli się Kaszubi. Całym morskim wybrzeżem na początku administrował Gdański Urząd Morski. Siedzibę, taką bazę, miał w miejscu, gdzie teraz jest trzecie stanowisko dla promów - do Szwecji. Szczeciński Urząd Morski stopniowo przejmował całą nawigację Pomorza Zachodniego. To właśnie gdańszczanie nadzorowali całą tę inwestycję. Polskie Ratownictwo Okrętowe z wysłużoną jednostką „Smok” do podnoszenia wszelkich wraków i przeszkód nawigacyjnych wzięło się do pracy.
Byłem tam wtedy i z dużym sentymentem to wspominam. Nazwiska umknęły mi z pamięci, ale nie zapomniałem tych wspaniałych marynarzy, tych Kaszubów. „Smokiem” dowodził sędziwy emerytowany kapitan. Prawdziwy wilk morski. Jego olbrzymie doświadczenie i wspaniały charakter sprawił y, że dyrekcja PRO chciała mieć na pokładzie „Smoka” takiego człowieka. Oczywiście byli tam także młodzi marynarze z młodym oficerem w randze kapitana statku, ale rządził… emeryt.

fot. Andrzej Ryfczyński
Marynarka wojenna swoimi trałowcami przeczesała cały akwen niemal po Danię. „Smok” i hydrografy z nurkami wydobyły prawie wszystko i oczyściły dno Zatoki Pomorskiej. W jednym przypadku starego brykietowca z węglem, nie mogli go podnieść, bo był załadowany i rozsypywał się ze starości. 60 metrowy frachtowiec został więc obłożony tzw. kiełbaską z dynamitu i wysadzony.
No cóż, rok później oddano Północny tor wodny, a w 1969 roku odsłonięto obelisk koło Kapitanatu Portu. Niestety owego kaszubskiego wilka morskiego nie było. To On po wojnie podnosił betonowca z Kanału Piastowskiego, którego ostatecznie zatopił w pobliżu klifów koło Międzyzdrojów, by ratować klify i Międzyzdroje od erozji. Osobiście rozmawiałem z tymi ludźmi, którzy wielokrotnie otarli się o śmieć, bo miny wtedy były na każdym kroku.
Andrzej Ryfczyński
źródło: www.ikamien.pl
Ciekawe opracowanie -dzięki