Podczas spotkania Roman Czejarek opowiedział kilka zabawnych oraz smutnych historii związanych ze swoją pracą w radiu, które opisał w książce „Kochane Lato z Radiem”. Któż z nas nie zna melodii polki „Dziadek”? Podzielił się spostrzeżeniami o fenomenie tej audycji, kulisach współpracy z gwiazdami, prowadzeniu programów na żywo, podczas których nawet doświadczony dziennikarz często nie wie jak wybrnąć.

Wszystkich na sali rozbawiła historia, która miała miejsce podczas jednego z konkursów „Lata z Radiem”. W czasie gdy Zygmunt Chajzer wręczał kino domowe za zdobycie pierwszego miejsca. W drugim końcu sceny Czejarek był świadkiem jak ojciec miał pretensje do syna o to, że zajęli tylko 4 miejsce. Dziecko miało dość i powiedziało, żeby na niego nie krzyczał, bo powie mamie, że „sikał do umywalki”. Okazało się, że jeden z mikrofonów był włączony i cała publiczność znajdująca się pod sceną usłyszała rodzinną kłótnię. Widownia śmiała się na całego, a dziennikarze nie wiedzieli jak zareagować.

Roman Czejarek opowiedział również o sytuacji w jakiej się znalazł, gdy stojąc samochodem na czerwonym świetle, jedna z polskich piosenkarek wjechała w tył jego auta. Po 2 dniach w kolorowych brukowcach, ukazały się zdjęcia i artykuł, ukazujący wydarzenie w innym, niekorzystnym dla dziennikarza świetle. Wielokrotnie wspominał kolegę po fachu, od którego wiele się nauczył – Tadeusza Sznuka. Był jego przewodnikiem i mentorem w pierwszych latach pracy w radiu.

W dalszej części spotkania nasz gość opowiadał o swoich książkach dotyczących Szczecina. W „Sekretach Szczecina” wydanych w 2 częściach ukazuje najbardziej tajemnicze, ciekawe oraz mało znane historie miasta z przełomu XIX i XX wieku. Wszystkich zaciekawiła opowieść o budowie pięciu 4-kominowych transatlantykach w szczecińskiej stoczni „Vulcan”. Niemcy dzięki zwodowaniu tych statków przez kilka lat zdobywali prestiżową Błękitną Wstęgę Atlantyku, co było w niesmak Anglikom, którzy dotychczas wiedli prym. Gdyby nie wyścigi o coraz szybsze, większe i bardziej luksusowe transatlantyki, być może nie doszłoby do tragedii Titanica. Wspomniał o historii Maxa Schmellinga związanego ze Szczecinem, a którego imieniem nazwano halę widowiskowo-sportową w Berlinie. Opowiedział również o związku księcia Kazimierza V z rodu Gryfitów z bitwą pod Grunwaldem. Książę sprzyjał Zakonowi Krzyżackiemu. Wyznaczył jednego ze swoich heroldów, który miał symbol gryfa pomorskiego na piersi, aby zaniósł nagie miecze przed oblicze króla Jagiełły.

Po spotkaniu można było zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z dziennikarzem, kupić książkę i zdobyć autograf. Roman Czejarek zapowiedział, że następną publikację poświęci miastom Pomorza Zachodniego, w tym Międzyzdrojom i stanowiskom broni V3 w Zalesiu.

Bibliotekarze