Okazało się że, Mikołajów lubiących wodę jest więcej niż my. Całe brzegi aż gęste od wędkarzy, którzy ciągle pytali kajakowych Mikołajów gdzie mają dla nich prezentyJ. Czas szybko mijał i zaledwie po 2 godzinach dopłynęliśmy do Mariny Kamień Pomorski. Wiatr zaczął się wzmagać, ale postanowiliśmy płynąć dalej. Na wysokości mola rozsądek wziął górę nad chęciami i postanowiliśmy zakończyć spływ na marinie. Ale, ale… to nie koniec atrakcji. Spakowaliśmy kajaki na wózek i podążyliśmy na spotkanie z Mikołajem na Dziką Plażę. Przy ognisku, z kubkiem ciepłej herbaty i oczywiście przy kiełbasce oczekiwaliśmy na gościa dnia. Mikołaj „przypłynął” do nas w kanadyjce, która jechała na przyczepce podczepionej do samochodu. Jednak naszym milusińskim nie przeszkadzało to że, nie ma sań i że renifery zamienił na konie mechaniczneJ. Ważniejsze było to, że w kanadyjce było pełno prezentów. Toteż kajakowy Mikołaj wręczył najmłodszym upominki, a że dzień był wyjątkowy i czas gonił naszego gościa, niestety musiał nas pożegnać i „odpłynął” do innych dzieci, pozostawiając nas w miłych mikołajkowych nastrojach.
A gdzie zdjęcia?