O ile 100 kilometrów samo w sobie nie jest takie straszne to 4500 metrów w pionie przewyższenia w górę i tyle samo w dół robi już wrażenie i to było dla mnie najbardziej 'stresujące' bo nie miałem nawet możliwości treningu w warunkach, w których przyszło mi biegać, treningi przygotowawcze robiłem w Wolińskim Parku Narodowym na zbiegach i podbiegach, a także startowałem w licznych biegach na orientację na dystansie 50 kilometrów. co jednak w niczym nie przypominało warunków z jakimi trzeba było się zmierzyć w górskim Ultra.

Na trasie mieliśmy 6 punktów odżywczych, na każdym z punktów był limit czasowy w którym trzeba było się zmieścić, przekroczenie zakładanego międzyczasu skutkowało dyskwalifikacją, największym wyzwaniem dla mnie okazały się bardzo ostre zbiegi po kamieniach natomiast na podbiegach czułem się naprawdę świetnie. Trasa prowadziła malowniczymi szlakami Beskidu Sądeckiego przecinając szczyty Jaworzyny Krynickiej Radziejowej czy Runka.

Finish też był niesamowitym przeżyciem, wbiegając na krynicki deptak gdzie była meta przywitała mnie żona z córeczką, a także tłum wiwatujących i bijących brawo ludzi, a także słowa spikera informującego, że bieg dla najwytrwalszych ukończył właśnie kolejny zawodnik Łukasz Jakubowski.

Zakładając ponad trzy lata temu po raz pierwszy buty biegowe nawet nie marzyłem o takiej chwili.
Reasumując, zwycięzcą i jednocześnie obrońcą tytułu Mistrza Polski w Biegach Górskich został po raz kolejny utytułowany zawodnik Marcin Świerc, który dzień wcześniej życzył mi powodzenia.

Łącznie wystartowało ok.600 osób, ja z czasem 16 godzin 20 minut 49 sekund zająłem 383 miejsce zdobywając tym samym wspaniałą nagrodę w formie złotego medalu, jestem zadowolony, że mi się udało ukończyć ten bieg i liczę na więcej.