ikamien.pl • Sobota [08.08.2015, 19:17:12] • Kamień Pomorski
Dziennik pokładowy- Z Panamy na Markizy - odc. 3

fot. Organizator
Czekając na jakiekolwiek wieści z pokładu Puffina publikujemy kolejną część zapisków z dziennika pokładowego. Trzeba przyznać że oceaniczne życie Szymonowi służy... No na pewno pod względem literackim się rozwinął :)
16 doba
Niedługo minę wysepkę Wolf – rezerwat przyrody. Jest 80 mil na północ od głównych wysp archipelagu Galapagos. Od wyspy Malpelo toczyła się nieustanna walka o każdą milę bardziej na południe. Chciałem przeciąć równik jeszcze przed Galapagos i wyspy minąć od południa. Bo tam, na południu powinien być korzystniejszy, a przynajmniej nie przeciwny (jak do tej pory) prąd i przede wszystkim - wieje pasat. Niestety wyszło jak wyszło, bez silnika nie potrafiłem więcej zdziałać.
1800UTC 28.05.2015r Pacyfik 01’27N 91’17W do celu 2929 Nm
Dystans z ostatniej doby 68,4 Nm średnia 2,9 kn
Dystans całkowity przebyty 1104 Nm średnia 2,9 kn
Wiatr 2-3B spadające do 1B , szkwały do 20 kn

fot. Organizator
17 doba
I pojawiła się na zamglonym widnokręgu – wyspa Wilka, czyli Galapagos za mną. Teraz to już powinno być z górki, a potwierdza to naprawdę niezły jak na „obecne czasy” przebieg dobowy.
1800UTC 29.05.2015r Pacyfik 01’03N 92’46W do celu 2837,2 Nm
Dystans z ostatniej doby 96,6 Nm średnia 4 kn
Dystans całkowity przebyty 1200,6 Nm średnia 3 kn
Wiatr 3-4B, rosnące na 5-6B, szkwały do 26 kn
18 doba
Padł autopilot, a dokładnie siłownik. Najpierw był nietypowa dźwięk sugerujący, że w środku coś się zaczęło przekaszać. A w końcu ramię wyjechało maksymalnie i tak już zostało. Oczywiście nie za dnia tylko w nocy. Najpierw ustawiłem jacht samosterownie. Potrzebny do tego był tylko expander do zamocowania rumpla no i oczywiście odpowiednie ustawienie żagli. I okazało się, że Puffin w półwietrze jedzie naprawdę dobrze. Składanie samosteru wiatrowego jest niestety czasochłonne i w tych warunkach (noc, wiatr 25 kt) byłoby dość trudne. Zacząłem podłączać zapasowy zestaw autopilota, ale okazało, że nie sprawdziłem wcześniej jednej rzeczy. W awaryjnym zestawie siłownik działał w drugą stronę i powinien być zamocowany na drugiej burcie, tyle, że tam mocowania nie było. Czekała mnie zabawa w elektryka i zamiana kabli w wtyczce. Koniec końców, podłączyłem awaryjny siłownik do podstawowego sterownika, i zabrałem się za rozbierania zepsutego. Nigdy tego nie robiłem, nawet nie widziałem jego wnętrza. Budowa okazała się prosta jak budowa cepa. Ścięło klin miedzy przekładnią, a ślimakiem napędzającym ramię. Winę zwaliłem na część wartą pewnie mniej niż 1 cent, malutką blaszkę której jedynym celem było trzymanie kawałka plastiku za 1,2 centa który miał zapewnić równoległą pracę mechanizmu. Blaszka się zsunęła, plastik również i mechanizm zaczął pracować w różnych płaszczyznach. Ponieważ odpowiednie warunki pracy nie zostały zachowane, klin złożył wypowiedzenie, gdyż nie był przyzwyczajony do takiego traktowania. Diagnoza postawiona, blaszka odpowiednio wygięta... Tylko skąd wziąć nowy klin? Na szczęście w trwałych prowizorkach jestem niezły, a do tego chomikuje różne rzeczy. Stępione wiertło 2mm było idealne. Chwile mi jednak zajęło by zrozumieć, że to łatwiej złamać niż przeciąć. Gdy to objawienie na mnie spadło poszło już łatwo. Po kilku próbach najlepszym zestawem okazało się rzeczone wiertło zabezpieczone w bezruchu taśmą izolacyjną.
Praca wykonana, jacht prowadził zapasowy siłownik, a ja położyłem się w końcu spać. Pobudka była cudowna. Po raz pierwszy od 3 miesięcy obudził mnie chłód.
1800UTC 30.05.2015r Pacyfik 00’36N 94’48W do celu 2712 Nm
Dystans z ostatniej doby 130,5 Nm średnia 5,4 kn
Dystans całkowity przebyty 1331,1 Nm średnia 3,1 kn
Wiatr 5-6B, szkwały do 31 kn

fot. Organizator
19 doba
Na dzień dobry odmówił pracy zapasowy siłownik. Co to jakaś epidemia? Od razu poszedł expander na rumpel, zszedłem na dół z strajkującym autopilotem i zapomniałem wyjść z tym naprawionym. A jacht sobie płyną, będąc sobie sterem i okrętem. W sumie prowadził sam siebie 7,5 h. Godzinne przebiegi świadczyły, że nie traci prędkości, a nawet, że jakoś delikatniej pokonuje fale, nie siłowo. Przy drugim siłowniku poszlaki świadczyły o wewnętrznej korozji która mogła być przyczyną zacinania się mechanizmu. Niestety jego budowa była odmienna od poprzednika i nie byłem wstanie go rozłożyć bez specjalnych narzędzi których nie posiadałem. Dałem mu wiec spokój. Mam naprawiony siłownik podstawowy, możliwość prowadzenia jachtu samosterownie i ewentualne zamontowanie samosteru wiatrowego. Te 3 opcje sterowania jachtem powinny wystarczyć co najmniej do Hiva-Oa.
1800UTC 31.05.2015r Pacyfik 00’04N 96’25W do celu 2610 Nm
Dystans z ostatniej doby 115 Nm średnia 4,8 kn
Dystans całkowity przebyty 1446,1 Nm średnia 3,2 kn
Wiatr 4-5B, szkwały do 26 kn
20 doba
O 2223 UTC przekroczyłem równik. Mnie wprawdzie takie kreski na wodzie w niskich szerokościach nie bawią specjalnie, ale Neptun był innego zdania. Wpadł w odwiedziny i było mi trochę łyso. Ale tylko trochę. Połowicznie :)
1800UTC 1.06.2015r Pacyfik 00’19S 97’53W do celu 2519 Nm
Dystans z ostatniej doby 99,1 Nm średnia 4,1 kn
Dystans całkowity przebyty 1545,2 Nm średnia 3,2 kn
Wiatr 4B, szkwały do 31 kn
21 doba
Posuwam się podejrzanie wolno jak na panujące warunki. Nawet gdy stawiam spinaker przy 14-15 kt nie idę szybciej niż 3,5 kt. Coś tu nie gra... :/
1800UTC 2.06.2015r Pacyfik 00’41S 98’54W do celu 2454 Nm
Dystans z ostatniej doby 69,5 Nm średnia 2,9 kn
Dystans całkowity przebyty 1614,7 Nm średnia 3,2 kn
Wiatr 3-4B, szkwały do 37 kn
22 doba
Brożka ma teorie, że trafiłem na upwelling czyli przeciwny prąd głębinowy który wypłyną tu na powierzchnie i mnie spowalnia. W sumie to pasuje bo szybkość spadła dość nagle.
1800UTC 3.06.2015r Pacyfik 01’03S 99’43W do celu 2402 Nm
Dystans z ostatniej doby 57,2 Nm średnia 2,4 kn
Dystans całkowity przebyty 1671,9 Nm średnia 3 kn
Wiatr 3-4B, szkwały do 20 kn
23 doba
Teoria to jedno, ale w praktyce wyszły niezłe „kwiatki”. Zerknąłem za rufę zobaczyć w jakim stanie są płetwy sterowe które z racji tego że są szybrowe nie zostały pomalowany farba antyporostową. 3 dni temu je oglądałem i z zadowoleniem zauważyłem, że mimo długiego czasu żeglugi z bardzo mała prędkością są tylko lekko zabrudzone na samych końcówkach To było 3 dni temu. Dziś płetwy było całkowicie w zasadzie brązowe, nawet nie żółte. A gdzie niegdzie pokryte skorupiakami. Skorupiaki? Nagrałem kamerą dno jachtu. To co zobaczyłem bardziej przypominało kolorową rafę... Oglądnąłem też film z przed kilku dni na którym dno było praktyczne czyste. A teraz, nagle praktycznie całe dno pokryte było warstwą skorupiaków. Każde to żyjątko miało około 3 cm długości, wiec nie przypominało to dywanu, a raczej gęste krzaki. Wskoczyłem w dawno nie widziany długi rękaw, skarpetki, rękawiczki z długimi palcami i założyłem maskę z rurką. Żagle w dół, a ja przywiązany do Puffina z szpachelką w dłoni też w dół, w otchłań. Pracowałem pod woda prawie godzinę, ale niestety z mizernym skutkiem gdyż fala była adekwatna do warunków wiatrowych (4-5B). Nie tylko było to ciężkie fizycznie ale i niezbyt bezpiecznie gdyż dryfujący kadłub mocno podskakiwał, szarpał mnie na linie i uderzał. Coś tam jednak poskrobałem, przynajmniej z tyłu. Chciałem jeszcze dokładnie wyczyścić płetwy sterowe. W celu wyjęcia ich z szybrowych jarzm trzeba wyluzować linki regulacyjne umieszczonego nad sterami solara. I go trochę na przegubie przegiąć. Zrobiłem to więc i... w tym momencie zostałem z baterią słoneczną w reku. Przegub zakończył służbę na Puffinie. Miałem w planie zrobić w Australii wymianę na nowy gdyż ten pierwszy już w momencie montażu był używany. Cóż, mam dziś dzień bardzo roboczy. Za to dostałem od skipera wolne od obowiązkowych, codziennych ćwiczeń fizycznych.
Wymiana przegubu na nowy z pomocą WD-40 odbyła się bez problemów, ale montowanie solara z powrotem na bramce należało do kategorii hardcore&thriller i chce za to medal! To bydle ma 1,5 m długości i waży około 20kg i ma swe miejsce w zasadzie za rufą. Nie ma jak pod nim stanąć a jedyny punkt styczny miedzy bramką a baterią słoneczną ma powierzchnie około 5 cm2. Do tego śruba mocująca jest wkłada od spodu wiec trzeba jej całkowicie poświecić jedną dłoń by nie wpadła do wody. To co dwóm osobom zajęło by jakieś 30 sekund może okazać się dla samotnika po prostu niewykonalne. Walczyłem z 15 minut z coraz mniejszą nadzieją i mdlejącymi ramionami. Fala jakoś wcale nie pomagała. Zastanawiałem się czy to solar czy ja, a może razem wylądujemy w wodzie? Ja w szelkach, bateria z kablami. Ja wystarczająco wodoodporny, a ona? Ma się jednak ten łeb na karku, a w tym łbie szczeka. Chwyciłem to bydle w zęby, wolną dłoń i dałem rady. Człowiek na pokładzie jachtu uczy się, że pracować można nie tylko rękoma, ale też przydają się właśnie usta, stopy czy też chwytne pośladki.
1800UTC 4.06.2015r Pacyfik 01’14S 100’25W do celu 2358 Nm
Dystans z ostatniej doby 50,8 Nm średnia 2,1 kn
Dystans całkowity przebyty 1722,7 Nm średnia 3,1 kn
Wiatr 4-5B spadające na 4-3B, szkwały do 23 kn
Szymon, 06.08.2015, 18:09
Za Zew Oceanu