Sprawą zainteresowali nas Czytelnicy. Dwa rzędy pozbawionych gałęzi lip wyglądają teraz jak kikuty powbijane w ziemię.
- To niewyobrażalne, że tak można okaleczyć drzewa – mówi pani Maria, mieszkanka – Nawet nie zabezpieczyli odpowiednio miejsc po odciętych gałęziach. - Teraz tylko czekać aż szkodniki zaatakują – dodaje z oburzeniem.
Próbowaliśmy zapytać się w ratuszu o drastycznie przeprowadzoną przecinkę rosnących przy ulicy lip. Jednak urzędnik odpowiedzialny za sprawy środowiska jest na urlopie. Poproszono nas o kontakt w przyszłym tygodniu.
I o to chodzi.