Regaty rozgrywane są na liczącej ok. 1 mili trasie na wiatr/z wiatrem, po dwa okrążenia.
fot. Jacek Kierzek
Emocje szybowały wysoko podczas rozgrywania pierwszych regat w najnowszej w kraju, nowiutkiej marinie w Dziwnowie. A zaczęło się „po bożemu”: burmistrz Grzegorz Jóźwiak oficjalnie otworzył pierwsze regaty Mantra Cup, organizowane przez Andrzeja Armińskiego w oddanej w ręce żeglarzy w listopadzie nowej marinie w Dziwnowie. Te pierwsze w historii mariny regaty rozgrywane są w doskonałych warunkach na akwenie przed wejściem do portu w Dziwnowie: wiatr rzędu 3 st. Beauforta z Nordu, gładka , niesfalowana woda, a na niej czołowe jachty w klasach ORC International i ORC Club.
Regaty rozgrywane są na liczącej ok. 1 mili trasie na wiatr/z wiatrem, po dwa okrążenia.
fot. Jacek Kierzek
Spośród startujących jachtów zainteresowanie wzbudzają najnowszy jacht Eugeniusza Gintera klasy GP33 „Vihuela” i nowy nabytek Norberta Kiderysa „Kingfisher”.
fot. Jacek Kierzek
Kolejne wyścigi (rozegrano ich pięć) w czasie bezwzględnym wygrywał „Kingfisher” pod kpt. Norbertem Kiedrysem (wygrał cztery z pięciu rozegranych pierwszego dnia biegów); druga na mecie była zwykle „Bryza 33” (kpt. Jacek Romanowski, wygrał jeden z wyścigów).
Dzięki doskonałym warunkom, na wodzie była gorąca rywalizacja, dynamiczne sytuacje na startach zaowocowały falstartami i trzema protestami (z których komisja sędziowska uwzględniła tylko jeden).
fot. Jacek Kierzek
Po skomplikowanych (jak zwykle podczas regat ORC) obliczeniach dokonanych przez komisję sędziowska (pracującą pod kierunkiem Bohdana Góralskiego) okazało się, że po pierwszym dniu regat Mantra Cup w klasie ORC Club prowadzi jacht „Happy 20” (kpt. Andrzej Bawelski), zaś w klasie ORC International wygrywa jacht mantra 7000 „Smyczek” (kpt. Artur Pomorski) przed „Big Magia” (kpt. Janusz Olszewski) i „Antidotum” (kpt. Mariusz Mrówczyński). Gorące głowy studziła bardzo zręcznie i z właściwym sobie urokiem sędzina Zosia Truchanowicz, szefowa zespołu protestowego.
W sobotę i niedzielę zostanie rozegranych jeszcze 6 wyścigów.
A w nocy (zresztą, w dzień także) nad jachtami zgromadzonymi w tej naprawdę pięknej marnie rozlegały się śpiewy i kwilenia drapieżnych ptaków: jastrzębi i sokołów! Na nasze zdumione pytania, skąd tyle jastrzębi w Dziwnowie, bosman mariny wskazał na głośniki, poumieszczane na latarniach: głosy jastrzębi puszczano z głośników, by odstraszać mewy – wiadomo, postrach wszystkich marin! Cudowne, ekologiczne rozwiązanie, i dziś ruszamy na wodę z czystymi pokładami!
Tekst: Andrzej Armiński
Chciał bym aby autor artykułu sprostował tekst. W 10 na 11 wyścigów Jacht Vihuela mijał metę jako bezwzględnie 1