Moja historia zaczyna się ponad 2 lata temu, kiedy dochodzi do rozpadu mojego małżeństwa. Wraz z mężem i córką mieszkaliśmy u mieszkaniu matki byłego już męża, kiedy doszło więc do rozpadu naszego związku oczywiste było to, że to ja muszę się wynieść, tym bardziej ,że mąż związał się z następną kobietę , a na dole dwupoziomowego mieszkania mieszka jego matka, która do życzliwych nie należy - pisze pani Agnieszka. - Szukam więc stancji , dla siebie i córki...ale pracując w sklepie niewielkie mam szanse na wynajem, po prostu nie zarobię na mieszkanie w naszych realiach . Kawalerka to koszt ok 1000 zł, a ja zarabiam jak prawie w każdym zakładzie w Kamieniu najniższą krajową...MOPS nie dołoży mi na to mieszkanie, bo moja sytuacja materialna jest tak dobra , że przekracza kwotę, od której mogę się starać o jakąkolwiek pomoc...
Sytuacja staje się bardzo trudna - czytamy dalej w liście - z jednej strony ja, przerażona samotnością, rozżalona zdradą a z drugiej teściowa ze swoim wynoś się, nie masz już tu czego szukać … no i mąż nie wracający na noc itp... Aktem desperacji decyduję się na wyjazd za granicę , sądzę że zarobię tam na mieszkanie , które po powrocie kupię. Rzeczywistość jednak nie jest taka, jak ją sobie wyobrażałam, zarobki pozwalają niewiele odłożyć, muszę przecież żyć, a w Polsce jest moje dziecko , na które zobowiązana jestem łożyć... W międzyczasie dowiaduję się, że była teściowa złożyła wniosek o wymeldowanie mnie, umawiam się na spotkanie z burmistrzem, opowiadam całą historię , mówię, że chcę wrócić, jednak nie mam dokąd, że widuję się z dzieckiem raz na 2 tygodnie , że mieszka z ojcem, bo ja nie mam dokąd jej zabrać. Pan burmistrz obiecuje pomóc, zostawiam numer telefonu , ale niestety do dziś telefon milczy...
Po 10 miesiącach wracam do kraju - pisze pani Agnieszka - nie jestem w stanie dłużej ciągnąć takiej sytuacji, w międzyczasie rozwód i już nowa Pani domu mieszka w "moim" domu ... Próbuję zaciągnąć kredyt, aby mieszkanie kupić, jednak mój wiek przekracza dopuszczalny wiek kredytobiorcy w tym przypadku 35 lat , więc rok się spóźniłam. Znajomi proponują mi mieszkanie, tymczasowo , w innej gminie, nie mając żadnego pola manewru zgadzam się. Po pewnym czasie dostaję wezwanie do Urzędu gminy w miejscu tymczasowego pobytu, na przesłuchanie. Idę po raz kolejny opowiadam cała historię , urzędnik zdziwiony , dlaczego nie chcę się po prostu wymeldować , tłumaczę, że włożyłam w to mieszkanie mnóstwo pieniędzy, adaptując strych na mieszkanie, poza tym nie wiem, ile jeszcze będę mogła tu mieszkać . Po kilku dniach dzwonię do Urzędu Miasta w Kamieniu - czytamy dalej w liście - i dostaję informację ,że gdyby nie wybory, już zostałabym wymeldowana, Pani udzielająca odpowiedzi , jest oburzona ale być może przeszkodziłam w piciu popołudniowej kawy :) Tak więc , nie jestem już mieszkanką gminy Kamień Pomorski ani żadnej innej, więc ani burmistrz ani nikt inny nie jest zobligowany do pomocy mi...Najprościej pozbyć się problemu... Tylko jak żyć w kraju , gdzie patologia otrzymuje mieszkania socjalne , nie płaci czynszu. Mało tego: nie pracuje, więc żyją na całkowity koszt państwa, a samotna matka , pracująca, starająca się zapewnić swojemu dziecku normalne życie , nie otrzyma pomocy znikąd? Wydawało mi się , że mieszkania socjalne do tego celu służą, jednak okazuje się że nie...Pytam więc Pana, Panie Karpiński , czy dla kobiet takich jak ja, miejsca w Kamieniu nie ma?
To jest własnie panstwo polskie. Znikąd pomocy. Chetnie bym pomogł. Ale nie znam tej Pani Agnieszki.
bardzo przykra sprawa, trzymam kciuki za Panią aby było tak jak powinno być !!
lubię to