Jak mówi Andrzej Borowiec z Urzędu Morskiego w Szczecinie, sytuacja jest już opanowana. Do wycieku doszło podczas wybalastowania statku w stoczni w Świnoujściu.
- Prawdopodobnie doszło do jakiejś awarii. Do wody balastowej dostało się paliwo ciężkie. Mimo postawienia zapory przeciwolejowej część zanieczyszczeń wydostała się poza port – mówi Andrzej Borowiec Urzędu morskiego w Szczecinie.
- Prowadzimy postępowanie wyjaśniające, jak doszło do tego, że statek przypuszczalnie miał paliwo ciężkie w zbiornikach balastowych – tłumaczy Ewa Wieczorek, rzecznik prasowy UMS. - Monitorujemy także wody portowe i wybrzeże – dodaje.
Armator może ponieść karę nawet miliona złotych.