Turystyka to przede wszystkim atrakcje, te naturalne oraz specjalnie wymyślone produkty turystyczne. Zwiedzających przyciągają do miejscowości zabytki i inne atrakcje. Turyści chcą w takim miejscu zostać na dłużej i rezerwują pensjonat. Zostawiają pieniądze w restauracjach, knajpach, kawiarniach, pensjonatach, drobnych sklepikach.
Kamień Pomorski nie tylko na tle turystyki wypada słabiutko. Najlepszy produkt turystyczny, jaki udało się wypromować to kamieńska katedra. Pozostaje pytanie – ile złotówek z takiej atrakcji turystycznej wędruje do kieszeni mieszkańców?
Autokar podjeżdża pod mury przy katedrze, z wnętrza wychodzą starsi ludzie, głównie niemieccy turyści. Ustawiają się gęsiego i wędrują do kamieńskiej katedry. Po godzinie są już z powrotem w autokarze. Chcieliby pewnie zjeść obiad, ale o restaurację tu trudno. Mają w zwyczaju popijanie popołudniowej kawki i rozkoszowanie się smakiem szarlotki. Tylko gdzie tu można takich luksusów spróbować? Może nawet by przenocowali kilka nocy... ale gdzie? Na kolejnym hotelu powieszono ostatnio wielki napis informujący o sprzedaży.
Ustaliliśmy już, że oferta dla dorosłego turysty jest uboga. Spróbujmy poszukać czegoś dla nieco młodszych. Pod lupę weźmy studentów. Ich portfele nie są przepastne, ale kilka złotówek w nich jest. Zawsze mogliby się nimi podzielić z mieszkańcami. Mamy piękny głaz narzutowy, który mogliby przecież oglądać. Tylko, psia kostka, ile turysta może się gapić w wielki kamień zatopiony w wodzie? Chcieliby przenocować... może na polu namiotowym lub kempingu. Jest taki w Kamieniu Pomorskim? A może mają ochotę popluskać nogi w wodzie. Jej jest przecież u nas pod dostatkiem. Muszą tylko wziąć kocyk i mogą opalać się na plaży do woli. No właśnie – jakiej plaży?
Z uczciwości wróćmy jeszcze na chwilę do mariny. Obiekt piękny i z pewnością bardzo potrzebny. Ten kto chociaż odrobinę zna środowisko żeglarskie wie, że to ludzie zarabiający powyżej średniej krajowej. Na jachtach mają miejsce do nocowania, a więc nawet jeśli w Kamieniu Pomorskim byłby hotele, to by z nich nie korzystali. Prowiant kupują w pobliskich sklepach. Może od czasu do czasu napiją się wieczorem wina, czy piwka. I na tym koniec.
Czy miasto położone w sąsiedztwie Morza Bałtyckiego, posiadające liczne rozlewiska ma w ogóle szanse rozwijać się turystycznie? Według mnie jest skazane na sukces... tylko klimatu brak.