ikamien.pl • Środa [04.07.2012, 20:52:27] • Kamień Pomorski
Z żeglarskiego pamiętnika:
W krainie szkierów i wysp

fot. Sputnik Team
Przed wyruszeniem z Öregrund – portu stanowiącego północne wrota do szwedzkich szkierów – konieczne było wyplątanie śruby SPUTNIKA II z grubej żyłki, która okręciła się wokół niej podczas ostatniego sztormu. Woda była lodowata ale przezornie zabrałem w rejs piankę, zestaw ABC do nurkowania i nóż nurkowy. Przydały się jak nigdy...
Operacja poszła sprawnie i wieczorem 26.06 po drobnych zakupach i poprawie pogody ruszyliśmy na południe lawirując między wysepkami. Noc na tej szerokości geograficznej była jeszcze dosyć jasna więc płynęliśmy na silniku mimo późnej pory do momentu, kiedy w Väddö Canal po pokonaniu 25 mil zatrzymał nas zamknięty most. Otwierany był co godzinę między 7 rano a 22 więc z czystym sumieniem pozwoliliśmy sobie na cztery godziny snu. Rano ruszyliśmy dalej do następnego mostu, który jest otwierany równe pół godziny po pierwszym a dotarcie do niego na czas jest gwarantowane przy żegludze z prędkością 5 węzłów. To wygodne rozwiązanie jest także koniecznością, bo kanał na tym odcinku jest bardzo wąski a brzegi nie nadają się do cumowania. Jachty muszą przepłynąć, w przeciwnym razie może powstać niebezpieczny zator.

fot. Sputnik Team
Druga połowa kanału jest już zdecydowanie szersza z licznymi odnogami. Wszędzie na brzegach widać zadbane domki, pomosty i jachty. Ciekawostką są specjalne garaże dla motorówek stawiane na palach. Pogoda była deszczowa i nie zachęcała do żeglugi więc stanęliśmy na wolnej boi cumowniczej nieopodal zalesionego brzegu. Mieliśmy zapas czasu więc postanowiliśmy zwodować kajaki i wyruszyć na ryby. Szwedzi szczycą się tym, że ich prawo pozwala kotwiczyć i lądować każdemu na dowolnym brzegu, także prywatnym z wyjątkiem rezerwatów, które są dobrze oznaczone. Nie dotyczy to prywatnych pomostów, jednak brzegi są ogólnodostępne. Chyba nie wszyscy Szwedzi są jednak dumni ze swojego prawodawstwa bo nasz pierwszy lądujący kajak został przez tubylców zawrócony. Bez wdawania się w zbędne dyskusje Borys z Tomkiem popłynęli kawałek dalej i wylądowali w kamienistej zatoczce by zarzucić wędki. Po chwili dołączyliśmy do nich z Pawłem na drugim kajaku. Ryby jednak nie brały. Borysowi udało się złowić jednego małego szczupaka, który wrócił do wody i na obiad znów czekała nas fasolka... Z kajakami na holu popłynęliśmy dalej do porciku Gräddö by tam je złożyć przed planowanym opuszczeniem szkierów.

fot. Sputnik Team
W porcie nastąpiło miłe spotkanie. Obok naszego jachtu zacumował identyczny jak SPUTNIK II Shipman 28. Ta sama stocznia, ten sam kolor, ten sam rocznik! Nie mogłem powstrzymać się od wymiany uwag na temat jachtów z kapitanem bliźniaka. Rozmowa z żeglującym małżeństwem była bardzo miła i pełna zachwytów nad wspaniałością konstrukcji Shipmana 28. Innej opcji z resztą nie było bo każdy żeglarz kocha swój jacht, często bardziej od własnej żony.
Szybko ruszyliśmy dalej w stronę latarni Rammergrund, by opuścić szkiery i skierować się w storę Łotwy. Neptun jednak postanowił zadrwić z naszych planów i północno-zachodni wiatr zamienił wbrew prognozom na wschodni. Konieczna była szybka zmiana planów. Rezygnujemy z Łotwy i płyniemy na południe wschodnią trasą prowadzącą przez szkiery.