Materiały pochodziły z postępowania, jakie w sprawie tragicznego zdarzenia prowadzili szczecińscy śledczy. Rzecznik gorzowskiej prokuratury Dariusz Domarecki poinformował, że nie było zgody na ich publikację.
- Nie mniej jednak, zdaniem prokuratora, ten materiał dowodowy nie mógł w żaden sposób zaszkodzić czy uniemożliwić przeprowadzenie tego postępowania karnego - stwierdził Domarecki.
Prokurator uznał także, że publikacja nie naruszyła niczyich interesów. - Nie jest możliwa indywidualna identyfikacja konkretnych osób, stąd też taka decyzja, ona jest nieprawomocna - tłumaczył Domarecki.
Tylko w teorii. - Zażalenie przysługuje tylko osobom pokrzywdzonym, a w tym przypadku takich nie ma - wyjaśniał prokurator.
Książka została wydana na początku roku w niewielkim nakładzie ponad 100 egzemplarzy. Część z nich pojawiła się w ogólnodostępnych księgarniach. W publikacji znalazły się także zdjęcia z katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem. Prokuratura nie zajęła się fotografiami, ponieważ nie były to materiały ze śledztwa.