Od tygodnia trwa wycinka drzew rosnących przy ulicy 1 Maja i Mickiewicza w Dziwnówku. Wycięto kilkadziesiąt sztuk tworzących aleję kasztanowców. W piątek ekipa pilarzy ładowała ścięte konary na przyczepy ciągników.
fot. Wojtek Basałygo
- Tyle lat rosły tu piękne kasztanowce. Do tej pory nikomu nie przeszkadzały. Nagle kilku mieszkańców zapragnęło mieć miejsca postojowe dla swoich gości i drzewa poszły pod piłę – mówi mieszkaniec ulicy Mickiewicza. - Kto pozwolił na takie barbarzyństwo?! - pyta.
Od tygodnia trwa wycinka drzew rosnących przy ulicy 1 Maja i Mickiewicza w Dziwnówku. Wycięto kilkadziesiąt sztuk tworzących aleję kasztanowców. W piątek ekipa pilarzy ładowała ścięte konary na przyczepy ciągników.
- Zrobili teraz wielką pustynię. Te drzewa stały tu kilkadziesiąt lat. Nikomu Nie przeszkadzały. Kasztanowce chorują w całej Polsce. Nie trzeba było ich wycinać lecz leczyć – żali się mieszkanka.
Przy ulicy Mickiewicza został jeden kasztanowiec, który był wcześniej oznaczony do ścięcia. Nie zgodził się na to mieszkaniec posesji przy której rósł.
Urzędnik w Urzędzie Miasta Dziwnowa odpowiedzialny za wycinkę drzew przebywa na urlopie. Próbowaliśmy ustalić kto wydał decyzję na wycinkę drzew. Z urzędu w Dziwnowie odesłano nas po szczegóły do starostwa. Urzędnicy wydziału ochrony środowiska starostwa zarzekają się, że żadnej zgody na wycinkę nie wydawali.