ikamien.pl • Niedziela [11.12.2022, 15:41:10] • Lubin

Fabryka w dzisiejszym Lubinie należała do najstarszych w Niemczech i w Europie Środkowej

Fabryka  w dzisiejszym Lubinie należała do najstarszych w Niemczech i w Europie Środkowej

Franz Lischka( fot. archiwum autora )

Widzę dziś tylko bogaty, zadbany Lebbin i jego zadbanych mieszkańców - na zebraniu mieszkańców dzisiejszego Lubina mówił przed laty pastor. Zabieramy Was na wycieczkę do przeszłości.

„F A B R Y K A C e m e n t u w Lubinie Spacer po tej Fabryce dawniej....” Taki artykuł ukazał się w gazetach europejskich w latach 1928-1930, gdy fabryka ta wygrywała tytuły najlepszej i najnowocześniejszej w Europie - „Europe Champion”.

Początki fabryki w roku 1855 nie były, jak wiadomo, łatwe. Był to teren po dawnym zakładzie oczyszczania kredy z pozostałych niepotrzebnych składników. Stało tutaj zaledwie kilka budynków. Prowadzona w tym
miejscu produkcja i przetwórstwo nie były na wysokim poziomie. Produkcja nie była też jeszcze rozwinięta. Zatrudniano niewiele osób, bez jakiejkolwiek osłony socjalnej.

Fabryka  w dzisiejszym Lubinie należała do najstarszych w Niemczech i w Europie Środkowej

fot. Andrzej Ryfczyński

Wszystko zmieniło się radykalnie po 1855 roku. Z malej wioski rybackiej, z prowadzoną również hodowlą bydła i uprawami na dużą skalę, współpracującej z Vorwerk STENGOW /Trzciągowo/, Lebbin w krótkim czasie zmienił swoje oblicze.

Pan Küster z sąsiedniego Kalkofen (Wapnica), które później podlegało pod Lebbin, uznał wyższość wiedzy Jahannesa Quistorpa, sprzedając mu zasoby kredy w dzisiejszym Jeziorze Turkusowym. W tamtym czasie w Kalkofen była firma Kreidegrube Kalkofen AG , którą później przejął J. Quistorp. A, kiedy w Kalkhofen te zasoby kredy się skończyły, transportował barkami kredę z Rugii (Rügen). Na początku J. Quistorp wypożyczał jednostki pływające. Później założył swoją flotę transportową.

Praca była tu ciężka. Jeszcze z łopatą i kilofem. Przypomina mi to moje początki na kopalni. Dużo pracy wykonywano tu ręcznie, łącznie z napełnianiem pieców (Ringöfen) pomielonym Kalkstein czy ładowaniem
cementu do beczek, worków itp. Przestarzale piece (Ringöfen) zastąpiono później nowoczesnymi piecami obrotowymi (Drehöfen), które napełniane i opróżniane były już automatycznie. Z biegiem czasu zmodernizowano też sposób transportu i zastosowano pasy transmisyjne (Kraftübertragung tkz.
Transmissionriemen). Wprowadzono też nowe systemy, które dysponowały odprowadzeniem pyłów do filtrów.

Fabryka  w dzisiejszym Lubinie należała do najstarszych w Niemczech i w Europie Środkowej

Franz Lischka( fot. archiwum autora )

Bardzo ważnym aspektem było też bezpieczeństwo pracy, czyli dzisiejsze bhp. Skutkowało to coraz mniejszą liczbą wypadków w fabryce. Każdy pracownik był ubezpieczony w razie wypadku w kasie chorych, co na tamte czasy było nowością i…luksusem. Dzięki temu zatrudniony mógł otrzymać do 8 tygodni zwolnienia od pracy i normalną wypłatę w razie choroby, a po 8 tygodniach ok. 73-78% zarobku w razie dalszego zwolnienia od pracy. Czyli już wtedy, 100 lat temu, warunki były jak dziś w obecnych Niemczech (BRD).

Pracę w fabryce wykonywał zazwyczaj tylko wykwalifikowany personel. Były ciągłe szkolenia i dokształcanie, aby iść z postępem czasu. Stworzono też możliwość, by w parę lat wyuczyć się dobrego zawodu w Bildungs - Institut czy zrobienia pierwszego kroku przed dalszymi studiami.

Produkcja cementu portlandzkiego (Portland) składała się przeważnie z 5 etapów. Zaczynało się od wydobycia wapnia zanieczyszczonego gliną (Kalkstein / Kalk z dodatkiem Ton). Drugi etap to mielenie tego
materiału w młynach fabrycznych. Było to możliwe na sucho i mokro.

Źródło: https://ikamien.pl/artykuly/39162/