W latach 60 XX wieku pracownia konserwatorska Muzeum Pomorza Zachodniego w Szczecinie podjęła próby wykorzystania żywic syntetycznych oraz innych tworzyw przy konserwacji zabytków archeologicznych.
fot. archiwum autora
Wpis powstał w oparciu o artykuł Stefana Sieja i Władysława Garczyńskiego „Żywice syntetyczne w pracowni archeologicznej" opublikowany w Materiałach Zachodniopomorskich, t. VIII w roku 1962.
W latach 60 XX wieku pracownia konserwatorska Muzeum Pomorza Zachodniego w Szczecinie podjęła próby wykorzystania żywic syntetycznych oraz innych tworzyw przy konserwacji zabytków archeologicznych.
fot. archiwum autora
Wśród nich były drewniane przedmioty pochodzące z wykopalisk w Kamieniu Pomorskim. Był nimi głównie misy i niecki.
Jako podstawowy warunek podjęcia rekonstrukcji przedmiotu przy pomocy kitu, musiał on być suchy. W przeciwnym wypadku drewno „nie przyjmie" kitu.
fot. archiwum autora
W tym celu przedmiot moczono przez trzy tygodnie w roztworze formaliny, aby usunąć z drewna szkodliwe bakterie. Następnym krokiem było gotowanie naczyń w roztworze ałunu. Metoda gotowania w ałunie pozwala na uniknięcie odkształceń powstających podczas wysuszania, przed ewentualnymi odkształceniami w trakcie gotowania, przedmioty wzmocniono pasami krzyżowymi z gipsu. Kolejnym krokiem było osuszenie i sklejenie ze sobą poszczególnych fragmentów artefaktów.
Kit do rekonstrukcji sporządzono z mieszaniny polichlorku winylu rozpuszczonego w toulenie z dodatkiem trocin. Po kilku godzinach powierzchnie wygładzano. W zależności od gatunku drewna, z którego został wykonany zabytek należało dodać tego samego rodzaju trocin.