W dwa dni po publikacji artykułu na naszym portalu o zaginionej Justynie Kanickiej w tajemniczych okolicznościach, przy ulicy Topolowej spłonęło wnętrze samochodu należącego do rodziny. Policja twierdzi, że to zwyczajna kradzież, a włamywacz podpalając próbował zatrzeć ślady.
- Nie mamy podstaw, żeby łączyć te dwa zdarzenia – powiedział Mirosław Bakowicz z kamieńskiej policji. - Złodzieje często w ten sposób próbują zatrzeć ślady – dodał.
Rodzina nie wierzy w zbieg okoliczności. W aucie spłonęła tapicerka oraz podsufitka. Właściciel wycenił straty na około 2 tys złotych.

