Dlaczego jako miejsce akcji swojej najnowszej książki "Morze krwi, ziemia ognia" wybrał Pan Kamień Pomorski?
Maciej Paterczyk: Akcję książki umieściłem w Kamieniu Pomorskim z dwóch powodów. Po pierwsze, znam to miasto. Chodziłem tam do liceum. Po drugie, i chyba najważniejsze, dla mnie Kamień był zawsze miastem nieco tajemniczym i skrywającym swoje sekrety. Zwłaszcza w pochmurne, mgliste dni. Od zawsze wiedziałem, że swoją powieść kryminalną umieszczę właśnie tu. Dlaczego lata powojenne? Bo idealnie pasują do mrocznego kryminału. Proszę sobie wyobrazić. Co rusz nowe fale uchodźców. Ludzie, którzy się nie znają. Nic o sobie nie wiedzą. Nie ufają sobie nawzajem. Ciągła niepewność, bo to dalekie rubieże nowego kraju. Na Pomorzu Zachodnim wiele rzeczek, wysepek do lat pięćdziesiątych nie miało nawet oficjalnych nazw! Są głównie Polacy, ale przecież nie wszyscy Niemcy wyjechali... I właśnie w takim miejscu dochodzi do morderstwa.
Jak wyglądało zbieranie materiału do książki?
Zbieranie materiałów do książki polegało na czytaniu wspomnień i pamiętników ludzi, którzy przybyli na Ziemie Odzyskane po wojnie. W kryminale nie wzoruję się na żadnym morderstwie z przeszłości ani na żadnej prawdziwej postaci. Starałem się tylko wytworzyć klimat, jaki mógł panować w Kamieniu Pomorski tuż po wojnie.
Będą kolejne książki o Kamieniu Pomorskim?
Mam nadzieję, że będą następne książki! I dalej w Kamieniu! Mój bohater Stanisław Brzeziński nie przepada za tym miastem. Ale on w ogóle mało kogo lubi...