Mężczyzna został przywieziony do szpitala z rozbitą głową. Jego zachowanie wskazywało, że zanim do niego trafił „znieczulał” się jakimś mocnym trunkiem. Dyrekcja szpitala nabrała wody w usta i nie chce udzielać w tej sprawie żadnych informacji.
Następnego dnia nad ranem podchmielony „pacjent” zniknął ze szpitala jak kamfora. Pewnie ze wstydu, w końcu każdemu może się zdarzyć „szalony wieczór”- nawet osobie publicznej. Policja nie wszczęła poszukiwań, bo jak twierdzi oficjalnie – nic nie wie o pacjencie zbiegu.