Ostatnio pisaliśmy o problemach „Bielików”. Problemy te wywołane były jedynie awariami. Teraz dochodzą kry, które co rok powodują spore problemy w „przebiciu się” promów do nabrzeża.
- Odbiliśmy od brzegu z 10-cio minutowym opóźnieniem. Przepłynięcie kanału trwało niemalże dwukrotnie dłużej niż przy normalnych warunkach, a samo dobicie do brzegu trwało około 10 minut – opowiadają mieszkańcy.
Wśród „marud” znajdują się też wyrozumiali, tak jak pan Jarosław, który codziennie przepływa promem na Warszów do pracy.
- Podziwiam kapitana promu i pracowników, którzy wręcz męczą się z doprowadzeniem jednostki do brzegu. Mam do nich za to wielki szacunek – tłumaczy.