Pani prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji Grażyna Ingielewicz w 2016 roku uzyskała dochód w wysokości 283 726,28 (wszystko z naszych opłat). Zarabia ponad dwa razy więcej niż jej przełożony burmistrz Leszek Dorosz. Zarobkami przebiła nawet wynagrodzenie premier rządu Beaty Szydło (łącznie ze słynną już premią).
W Lubinie znajdują się urządzenia ZWiK-u; hydrofor i zbiornik wodny. Zbiornik nie jest dobrze zaizolowany i zimą woda niemal zamarza, a w kranach osiąga temperaturę 3- 4 stopni Celsjusza, latem zaś ,potrafi być nagrzana do ponad 30 stopni (przysłowiowa zupa). To jest poniżej wszelkich norm. Od lat, wielokrotnie prosiłem panią prezes o usunięcie tej usterki. Wystarczy pokryć dach zbiornika izolacją i jasną papą i przywieźć kilka wywrotek ziemi. Cała operacja, to niewielki koszt i mogą ją wykonać pracownicy zakładu. Wystarczyłaby odrobina dobrej woli i zainteresowania ze strony pani prezes. Niestety, jak to bywa w naszej małej gminie ( ok 6 tys. mieszkańców), pani prezes, zarabiająca jak na polskie warunki ogromne pieniądze, nie ma czasu dla zwykłego mieszkańca i jego błahych problemów .O atmosferze sielanki i samozadowolenia naszego burmistrza i jego podwładnych, niech świadczy moja rozmowa z jednym z urzędników , któremu oznajmiłem, że poruszę ten temat publicznie na portalu. Odpowiedział mi wtedy- „a pisz pan sobie, pisz.” To w końcu piszę i pytam – dlaczego ?!
Takich prezesów mamy bez liku. Ojcem tego systemu jest burmistrz Leszek Dorosz i radni gminy Międzyzdroje. Do końca kadencji jeszcze jest trochę czasu. Jeszcze jest czas na refleksję i naprawę takich zaniedbań .
Mieszkaniec Andrzej Ryfczyński