ikamien.pl • Poniedziałek [07.08.2017, 08:29:58] • Powiat Kamieński
Kto żyw do żniw – Każdy kłos na wagę złota

fot. Czytelnik
Gdyby nie wyjazdy w plener, miastowi nie wiedzieliby, że nastąpił okres żniw. Bowiem w tzw. masowych przekaziorach nic na ten temat się nie mówi. A wiadomo, czego nie ma tiwi, tego w ogóle nie ma. A tymczasem zboże zebrane, słoma w balotach na stertach. Normalka. Bez wielkiego halo!
Kiedyś żniwa to było wydarzenie, o którym mówiono językiem wojskowym. Była więc batalia o chleb, walka o sznurek sizalowy do snopowiązałek. Zdobywało się kosy zwykłe, kosy do snopowiązałek oraz kosy do kombajnów i części zamienne do maszyn żniwnych.
Dziennik telewizyjny rozpoczynały meldunki z akcji żniwnej. Podawano ile skoszono hektarów zboża. Jaka była wydajność z jednego ha poszczególnych zbóż w PGR-ach, Spółdzielniach Produkcyjnych i rolnictwie indywidualnym. Ile odstawiono zboża do punktów skupu. Przodowały oczywiście PGR-y. Zjednoczone Stronnictwo Ludowe (była taka partia) patronowało akcji Związku Młodzieży Wiejskiej „Każdy kłos na wagę złota”, mimo to zboże i tak trzeba było sprowadzać z wrogiego USA oraz Kanady.

fot. kam
W czasach przed telewizyjnych na pierwszych stronach gazet na krótki okres żniw zagościło hasło: „Kto żyw do żniw” a miejsce przywódców partii i rządu zajęli czołowi żniwiarze: traktorzyści i kombajniści. Organizacje partyjne i młodzieżowe oraz związki zawodowe wysyłały na dwutygodniowe turnusy „Brygady żniwne” z zakładów pracy szczególnie do PGR-ów na tak zwane Ziemie Zachodnie na akcje żniwne. W szczecińskie i koszalińskie.
Rolnictwu brakowało przede wszystkim w okresie żniw sznurka do snopowiązałek, worków na zboże oraz części zamiennych do maszyn żniwnych. Problem jednak był m.in. w tym, że robotnicy z fabryk przebywali akurat na akcji żniwnej na wsi.
mzk