Malownicze obszary porośnięte bujną roślinnością, czysta woda i miejsca do plażowania stanowiły pokusę dla miłośników natury. Niestety, już tak nie jest - gładką taflę jeziora coraz częściej rozcinają skutery. Towarzyszący im piekielny hałas skutecznie odstręcza poszukiwaczy ciszy i spokoju. Amatorzy "sportów wodnych" poruszają się stadami, są głośni i nie zwracają uwagi na uroki natury. Aby móc pływać na takim sprzęcie, trzeba legitymować się co najmniej patentem sternika motorowodnego. Uprawnia on do kierowania jednostkami pływającymi z silnikami o mocy do 60 kW. Większość skuterów dostępnych na rynku ma jednak większe moce i wymaga uprawnień starszego sternika motorowodnego. Takie maszyny rozpędzają się na wodzie nawet do 120 km/h. Duża część obszarów wodnych jest pod ochroną. Panuje na nich strefa ciszy, na której można się poruszać jednostkami z silnikami elektrycznymi, bądź z określoną mocą silnika spalinowego. Oczywiście na takich akwenach nie dotyczy to WOPR’u, policji, bądź straży rybackiej. Wszystkie warunki korzystania z danego akwenu regulują odpowiednie przepisy ustalane przez poszczególne samorządy regionalne. Czy władze samorządowe zawiadujące jeziorem Wicko i okolicznymi terenami wydały taką zgodę? - z tym pytaniem zwróciliśmy się do rzecznika prasowego Międzyzdrojów.