Zdania są oczywiście podzielone. Palacze są zbulwersowani. Już zakaz palenia w miejscach publicznych (jak np. przystanki autobusowe czy wybrane restauracje) jest dla nich niedorzeczny.
- Teraz plaże, potem wezmą się za parki, ścieżki, chodniki itd. – mówi jeden z mieszkańców.
Przeciwnicy palenia są jednak odmiennego zdania. Ich główny argument to fakt biernego palenia.
- Nie palę, bo nie chcę się truć. A jeden z drugim, nie zważając na mnie, siada sobie na plaży na kocyku obok i kopci – tłumaczy inny z mieszkańców. – Z jakiej racji ma prawo mnie truć?! Palacze nie mają skrupułów. Nawet jak nieopodal siedzą dzieci.
Nasz rozmówca dodaje, że radni powinni uchwalić odpowiednie przepisy.