- "Od dłuższego czasu w powiecie kamieńskim Pani ta stoi za wieloma z wymienianych na wstępie artykułu spraw. Jej niespełnione ambicje powodują, że za wszelką cenę dąży do wymarzonego dla siebie celu, niszcząc i opluwając wszystko po drodze.
Jako dziennikarz miałem okazję obserwować wszystkie jej poczynania od początku istnienia powiatów w Polsce. Gdzie nie zaczęła pracę tam za chwilę rozpoczynała się burza. Kadencja Wójta Świerzna Rygielskiego, który wziął ją na swojego zastępcę skończyła się przed czasem. Rada Gminy Wójta odwołała a na jego miejsce powołano - zgadnijcie kogo? - tak, macie rację Annę Stanaszek- Kaczor. Po kolejnych wyborach Pani ta przegrała wybory na wójta Świerzna i trafiła do powiatu. Starosta Anatol Kołoszuk powierzył jej funkcję Sekretarza Powiatu. Po roku, znów zaczęła się rozróba w powiecie. Tym razem Pani Ani podziękowano. A ta nie była dłużna, oj była jazda po powiecie, była. Trwało tak do wyborów, które znowu w Świerznie przegrała z Mandziakiem. Znowu na funkcję sekretarza powiatu wziął ją Starosta Paweł Czapkin. W rewanżu wywołała wojnę z gminą Świerzno o drogę do Gostynia. W trakcie tej wieloletniej wojny z życiem pożegnał się Wójt Świerzna Tadeusz Mandziak. Mandziak nie był już wójtem, zrezygnował ze startu na trzecią kadencję w 2010 roku. Ale batalia o drogę trwała i ataki sypały się na niego i jego następcę Atrasa, który miał czelność wygrać z nią wybory na wójta Świerzna.
W latach 2010 - 2014 Pani Ania spędzała na bezrobociu. Czas umilała sobie na przeszkadzaniu w budowie zakładu drobiarskiego w Golczewie, walce z Burmistrzem Golczewa, Burmistrzem Wolina czy Kamienia. W wyborach samorządowych w 2014 roku Pani Ania znowu miała pecha. Lud Świerzna jej znowu nie wybrał. A i zostać Starostą jej się też nie udało. Zostało jej jedno i została Sekretarzem Gminy Kamień. Jak widać po czynach, to o dużo za mało jak na możliwości tej ambitnej kobiety. Jak na razie idzie jej dobrze. Burmistrz Kamienia już pewnie czuje jej gorący oddech na swoich plecach. Jak to się może skończyć, może mu powiedzieć były wicestarosta Marek Kawa. Sytuacja gminy Kamień jest niewesoła. Kierowana przez Burmistrza Stanisława Kuryłło gmina stoi na krawędzi zapaści. Z pierwszym poważnym inwestorem zamierzającym budować inwestycje, dającą dla gminy podatki i prace dla mieszkańców, rozpętano tymczasem totalną wojnę. Z inwestycji w strefie utworzonej za poprzedniego burmistrza nie wychodzi nic. Ale to normalne, bo kto by chciał inwestować w gminie, w której władze zamiast pomagać, to przeszkadzają inwestorom? Kamień Pomorski i powiat kamieński to atrakcyjnie położony region. Mieszkają tu bardzo wartościowi i przedsiębiorczy ludzie. Są tu duże możliwości, wystarczy tylko chcieć. Ale samymi chęciami niewiele się zrobi, potrzebne jest otwarcie władz samorządowych na ludzi, na rozwój, na potencjalnych inwestorów. A osobom, którzy tego nie rozumieją należy po prostu podziękować. Jeśli się tego nie potrafi, to trzeba się liczyć, że zrobią to za nas inni.
Zdaję sobie sprawę, że tym artykułem wywołam kolejną wojnę skierowaną przeciwko mojej osobie. Ale nie można pozwolić na niszczenie wszystkiego wokoło w imię chorych ambicji pewnej pani. Nie leży w mojej naturze chowanie głowy w piasku. Wolę mówić ludziom prawdę prosto w oczy, a nie udawać ich przyjaciół. Mam nadzieję, że w Kamieniu, Burmistrzowi Kamienia nie zabraknie prawdziwych przyjaciół, którzy powiedzą mu otwarcie co myślą o tym wszystkim, co się ostatnio w Kamieniu dzieje. Trzeba się śpieszyć, bo prawdziwych przyjaciół Burmistrzowi z dnia na dzień ubywa. Droga, jaką idzie Burmistrz, dzięki takim doradcom, jak Pani Anna Stanaszek-Kaczor, wiedzie na manowce. Niedługo, z tej drogi, odwrotu już nie będzie." – czytamy w gazecie Pomorzanin.