Od wypłynięcia z Capo Verde miał tylko 3 dni względnie dobrej pogody. Poza tym tygodniowy sztorm wyżowy z wiatrem do 60 kn, a standardem na ostatniej prostej jest 35-40 węzłów. Finish jak na maratonie...
W rozmowie telefonicznej powiedział:
„Od tygodnia mieszkam w sztormiaku. Płynę bez autopilota, bo ma już dość (jestem wytrzymalszy od jakiejś tam maszynki. Żagle niestety też już ostatkiem sił. Ale pędzę żeby zdążyć do Polski na targi w Warszawie!” (Wiatr i Woda 10-13 marca 2016).
Za Zew Oceanu