ikamien.pl • Środa [04.11.2015, 10:09:55] • Świat
Sputnikiem dookoła Ziemi - Koniec drugiego etapu

Radek Kowalczyk przed startem Mini( fot. Sputnik Team
)
Sashę, 23 letniego Szweda pochodzenia pół irańskiego, o antycznej, perskiej urodzie poznaliśmy przypadkiem jeszcze na Gibraltarze. Mały, szwedzki jacht na którym żeglował, stał niedaleko Sputnika II i jak to w takich sytuacjach zwykle bywa, nawiązaliśmy z jego załogą znajomość w drodze na pomost. Kiedy byłem w pralni, Karolina dyskutowała z kapitanem sąsiedniej łajby i po moim powrocie zdała marynarski raport ze zdobytych informacji.
- Ich jacht jest bardzo podobny do Sputnika II, ale odrobinę mniejszy i jeszcze kilka lat starszy. Również żeglują na Kanary, ale jest ich pięcioro na pokładzie. Nie mogą poskładać do kupy swojego samosteru i być może będą potrzebowali twojej pomocy. Ciekawa ekipa. Chcieliby wyruszyć razem z nami.
- W takim razie idę złożyć im wizytę. Zobaczę czy mogę im pomóc i zastanowimy się nad wspólną żeglugą.
Po obejrzeniu samosteru sąsiadów okazało się, że jest to konstrukcja własnej roboty, z jaką nie miałem jeszcze do czynienia i bez instrukcji, czy choćby zdjęcia gotowego urządzenia nie damy rady poskładać go do kupy. Przy okazji porozmawiałem z załogą jachtu i przyjrzałem się bliżej jego stanowi technicznemu.
- Bardzo wesoła ekipa, wyglądają mi na przypadkową zbieraninę pozytywnych hippisów, ale za cholerę nie widzę ich jako sprawnej załogi. Łajba też nie wygląda na przygotowaną jednostkę, więc nie daję im szans na szybkie dotarcie do Kanarów w tym składzie. Lepiej żebyśmy pożeglowali sami, bo z dzieckiem na pokładzie i słabym silnikiem nie chcę robić za łódź ratowniczą albo holownik.
Z Gibraltaru wyruszyliśmy bez asysty. Kiedy dwa tygodnie później czekaliśmy w Agadirze na korzystny wiatr, który miał pozwolić nam na sprawny przeskok z Maroko na Lanzarote, spotkaliśmy w marinie Sashę ze znajomego szwedzkiego jachtu.

Żuraw w Loro Parque( fot. Sputnik Team
)
- Co tu robisz chłopie? – zapytałem zdziwiony – Gdzie wasza łajba?
- Przejechałem z koleżanką z załogi przez pół Maroko na stopa i szukam kolejnej okazji by dotrzeć na Kanary. Zaraz po tym jak wyruszyliśmy z Gibraltaru silnik się zepsuł i prąd zniósł nas do Ceuty. Mój ojciec – kapitan – został na pokładzie sam z australijską lesbijką, którą próbuje nawrócić na orientację hetero. Mój przyjaciel wysiadł jeszcze zanim ruszyliśmy z Gibraltaru, bo skręcił kostkę i uznał to za zły omen, a ja z Olivią postanowiłem się ewakuować w Ceucie. Mój ojciec to fajny chłop, ale jara za dużo trawy i nie daję rady z nim żeglować. Ma wspaniałe plany ale niczego nie potrafi doprowadzić do końca.
- Niezła historia! Zazwyczaj to ojcowie mają pretensję do synów o palenie trawy. Zaproponowałbym wam miejsce na Sputniku II, ale mamy tu już całkiem pełno. Nie zmieścimy dwóch kolejnych osób.
- Popytam na większych jachtach, ale właściwie to potrzebuję miejsca tylko dla siebie, bo moja przyjaciółka leci jutro do Kaliforni pracować na plantacji marihuany.
- W takim razie jeżeli niczego nie znajdziesz to może mógłbym Cię gdzieś wcisnąć, ale bez własnej koi. W morzu śpisz na podłodze lub na siedzisku, a w marinach musisz znaleźć sobie jakiś kąt na lądzie. No i z tego co widzę pewnie jesteś wegetarianinem?
- Jeszcze lepiej. Weganinem.
- No właśnie... Nie mam jedzenia dla Ciebie. Wszystko musisz ze sobą zabrać. I jeszcze jedno. Wiem co można kupić tanio w Maroko, ale nie próbuj niczego ze sobą przemycać. To mogłoby się paskudnie skończyć dla nas wszystkich.
- Jestem czysty stary, wiem o co chodzi.
- Super. Witamy w załodze! Ruszamy gdy tylko wiatr się odwróci.
Na Kanary dotarliśmy po dwóch dobach spokojnej żeglugi. Nasz nowy załogant okazał się dobrym kompanem i odciążył mnie przy sterze podczas długich nocnych wacht. Okazał się szczególnie pomocny, bo mój stary, wysłużony autopilot rumplowy znowu odmówił posłuszeństwa. Nic w tym dziwnego, bo to delikatne urządzenie eksploatuję intensywnie już od pięciu lat i w zasadzie powinienem kupić nowy, ale dzięki kolejnym naprawom udało mi się utrzymać go na chodzie aż do Agadiru. Dzięki pomocy firmy Eljacht z Gdańska mam nadzieję reanimować go jeszcze jeden raz, bo razem z babcią Bruna przyleci na Teneryfę oryginalny zestaw naprawczy do mechanicznego sternika.

Pingwiny w Loro Parque( fot. Sputnik Team
)
Na Lanzarote zacumowaliśmy w nowej marinie Arrecife, stanowiącej w zasadzie osobne miasteczko żeglarskie, ze sklepami, restauracjami i punktami usługowymi wszelkiej maści. Nie śledziliśmy kalendarzy regat transatlantyckich, więc miłym zaskoczeniem był dla nas widok kilkudziesięciu zacumowanych Mini 650 szykujących się do skoku na Gwadelupę. Wśród tych małych i szybkich jednoosobowych bolidów była też nowa łódka naszego znajomego – Radka Kowalczyka, jedynego Polaka startującego w tych prestiżowych i trudnych regatach. Zastaliśmy go nurkującego pod swoim Mini i zdrapującego pąkle z balastu w asyście przyjaciela Witka.
- Cześć Radek! Czego tam szukasz! – zawołałem na powitanie.
- No cześć! A to niespodzianka! Kiedy tu przypłynęliście?
- Wczoraj w nocy, tuż przed ulewą. Jak przygotowania do startu?
- Wszystko prawie gotowe, jutro mamy reprezentacyjny prestart. Wyścig bez punktów. Można zabierać załogi. Jak chcesz, to możesz pożeglować z nami.
- Rewelacja! Nigdy nie żeglowałem na Mini, bardzo chętnie skorzystam z okazji. Proponuję omówić szczegóły wieczorem na Sputniku, przy kolacji.
- Świetnie, przyjdziemy zaraz po wieczornej odprawie.
Zgodnie z wieczornymi ustaleniami, następnego dnia w trzyosobowym składzie ruszyliśmy na redę portu Arrecife. Z portu wyholowała nas motorówka organizatorów. Zaraz po postawieniu żagli Mini ruszyło z kopyta. Ta lekka i przeżaglowana łódka, z wychylanym kilem potrafi przyspieszać błyskawicznie przy najmniejszych podmuchach wiatru. Po wstępnym sklarowaniu jachtu przejąłem ster i mogliśmy porównywać nasze osiągi do innych zawodników żeglujących w pobliżu.
- Cholernie szybka łajba! – zauważyłem – Wygląda na to, że wcale nie odstaje od konstrukcji twoich konkurentów. Na tym jachcie masz szansę powalczyć z innymi jak równy z równym!
- Też mi się podoba. To wspaniale uczucie, kiedy możesz żeglować z przodu stawki. Na moim poprzednim Mini nie było takiej możliwości. Jak je jeszcze lepiej poznam i znajdę idealny trym żagli to będzie jeszcze szybsze.