Dowiedzieliśmy się, że w Dziwnowie żółty worek to tzw. frakcja sucha: gazety, papiery, zeszyty, książki, kartony ale też tworzywa sztuczne i metal czyli puszki po napojach oraz plastikowe opakowania po napojach typu PET, itp. Worek zielony to opakowania szklane. Worek brązowy to bio czyli obierki resztki warzyw i owoców, fusy, ziemia do kwiatów, trawa i liście.
Problemem jest to, że każda gmina segregację rozumie i stosuje inaczej. Na przykład w Kamieniu Pomorskim papier znajduje się osobnym pojemniku natomiast tworzywa sztuczne zbierane są razem z metalem, a w Dziwnowie jak widać razem. W Kamieniu Pomorskim także brązowy worek przeznaczony jest na bio odpady.
Z kolei w Wolinie worek zielony przeznaczony jest kolorowe i bezbarwne szklane butelki po napojach i innych produktach spożywczych, szklane słoiki, szklane opakowania po kosmetykach, natomiast worek bezbarwny (przeźroczysty) przeznaczony jest na papier, gazety, książki, kartony, plastikowe butelki po napojach, płynach, kosmetykach itp., folie i torebki z tworzyw sztucznych, puszki po napojach i konserwach, plastikowe opakowania po żywności (np. po jogurtach, margarynie), drobny złom żelazny i kolorowy (np. zabawki, narzędzia).
R XXI czyli odbiorca śmieci nie jest zadowolony z tej różnorodnej segregacji, gdyż w jednej gminie żółty worek to sztuczne to warzywa, a w drugiej sztuczne tworzywa i papier. Więc muszą to segregować przed wrzuceniem na taśmę. Gdyż zdarza się, że wrzucają worek na taśmę, otwierają go, a tam zamiast np. tworzywa jest papier.
Tylko na przykładzie tych trzech gmin widać brak spójności w segregowaniu odpadów. Wręcz dezynwoltura. Może to mieć wpływ na wysokość opłat za odbiór odpadów segregowanych. Bowiem niby posegregowane odpady u odbiorcy trzeba raz jeszcze segregować. A to kosztuje. Jest to więc syzyfowa praca - praca bezskuteczna, nie przynosząca efektu. Segregowanie miało przynieść określone korzyści, przede wszystkim finansowe mieszkańcom gmin. Czyli władza znów chciała dobrze, a wyszło, jak wyszło.