ikamien.pl • Niedziela [07.03.2010, 07:33:01] • Kamień Pomorski
Wojenne losy skarbca katedry kamieńskiej

Relikwiarz skrzynkowy.( fot. archiwum autora
)
Dokładnie 5. marca br. roku minęła 65. rocznica zdobycia Ziemi Kamieńskiej przez wojska 2. Frontu Białoruskiego marszałka K. Rokossowskiego. Z datą tą ściśle wiąże się historia zaginięcia, a potem poszukiwań przedmiotów, należących do skarbca katedry p.w. Jana Chrzciciela w Kamieniu Pomorskim. Nie był to w powszechnym tego słowa znaczeniu skarb. W jednym z pomieszczeń katedry, od początku jej istnienia nazywanego skarbcem, przez wieki dzięki hojności książąt pomorskich, rycerzy, biskupów, kapituły i innych ofiarodawców gromadzono różne przedmioty, przede wszystkim kultu religijnego, które z czasem stawały się bezcenne, nie tyle z uwagi na ich wartość materialną, co historyczną czy kultową, jak np. relikwiarz św. Korduli. 5. marca w 1945 roku zaginęły one w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach i śmiem twierdzić, że bezpowrotnie.
Mówiąc o skarbcu katedry kamieńskiej zaznaczyć trzeba, że został on poprzez nie do końca zrozumiałe decyzje niemieckich władz nierozerwalnie związany z rodziną Flemmingów. Nie sposób zatem przypomnieć choćby jednym zdaniem, kto to byli Flemmingowie? To stary, wywodzący się z Brabancji flamandzki ród, który rozprzestrzenił się w całej Północnej Europie: Anglia, Dania, Szwecja, Niemcy i Polska. Siedzibą rodową na Pomorzu był zamek w Buku. Flemmingowie należeli do szlachty pomorskiej, która bardziej niż Niemcy zwalczała wszystko, co słowiańskie, dorównywali jej w tym tylko Prusacy.
Dziwnym wydaje się być u niektórych historyków fascynacja tą rodziną i zachwalanie jej zasług dla kultury Pomorza Zachodniego.
A dla Polski? Taki urodzony w pobliskim Trzęsaczu Jakub Henryk Flemming wspólnie Janem Jerzym Przebendowskim sprowadzili na Polskę jedno z większych nieszczęść w osobie Augusta z dynastii Wettinów, a obecne afery korupcyjne bledną wobec tego, co tenże Flemming pospołu z Przebendowskim i Brühlem wyczyniał za obu królów z saskiej dynastii Wettinów. Powierzenie zatem skarbca katedralnego takiej rodzinie, jak się potem okazało – było decyzją cokolwiek ryzykowną.

Relikwiarz. Obok czaszka Św. Corduli.( fot. archiwum autora
)
Wywóz skarbca do Benic
Kłamliwą jest rozpowszechniana przez wielu historyków i publicystów teza, że to Superintendent Lic. Johannes Scheel proboszcz katedry kamieńskiej w 1944 roku zdecydował o przeniesieniu zawartości skarbca katedralnego do Benic i powierzył go Flemmingom. Podkreśla się także, jakoby nie zachowały się na tą okoliczność żadne dokumenty. Tymczasem sprawa wygląda całkowicie inaczej.
Po raz pierwszy problem ewakuacji skarbca katedralnego poruszony został w piśmie dr Nothnagela, konserwatora Prowincji Pomorskiej (Pomorze nie było landem tylko prowincją) do Johannesa Scheela Superintendenta Lic. proboszcza katedry kamieńskiej z dnia 10 stycznia 1940 roku. W wyniku tej korespondencji od grudnia 1940 roku wszystkie wartościowe przedmioty ze skarbca katedralnego znajdowały się już w skarbcu siedziby powiatu (obecnie sanatorium „Chrobry”), o czym pismem z 7 grudnia 1940 roku Superintendent Lic. Johannes Scheel poinformował konserwatora Prowincji Pomorskiej Nothnagela. Sprawa ewakuacji dzieł sztuki nabrała nowego wymiaru po ataku powietrznym Królewskich Sił Lotniczych (RAF-u) na gęsto zaludnione Stare Miasto w Lubece w noc poprzedzającą niedzielę palmową z 28 na 29 marca 1942 roku. W wyniku ataku zginęło 320 osób, a 1044 budynki zostały zniszczone lub uszkodzone, m.in. katedra, kościół Mariacki oraz kościół św. Piotra. Lubeka była pierwszym dużym miastem niemieckim, zaatakowanym na mocy brytyjskiej dyrektywy o nalotach dywanowych.
Już 10 kwietnia 1942 roku w ministerstwie nauki, wychowania i oświaty odbyła się narada konserwatorów zabytków z całych Niemiec, na której podjęto decyzję o ewakuacji dzieł sztuki. Powodem ewakuacji nie była myśl o przegranej wojnie, tym bardziej totalnej klęsce, bo takiej myśli w Niemczech nikt wtedy nie dopuszczał, lecz ataki lotnicze aliantów na obiekty wojskowe.
Rektor uniwersytetu w Greifswaldzie zaproponował, by dzieła sztuki umieścić m.in. w starych wiejskich ikamiennych kościołach w promieniu 15 km od obiektów militarnych. Dla skarbca katedralnego w Kamieniu z uwagi na lotnisko morskie w Dziwnowie wybrano ikamienny kościół w Mechowie (Dorphagen) i w Śniatowie (Schnatow). 4 maja 1942 roku ministerstwo oraz poszczególni gauleiterzy (szefowie NSDAP na szczeblu landu) zarządzili ewakuację skarbów kultury w całych Niemczech. Tymczasem ustosunkowana hrabina von Flemming wymogła by 8 maja 1942 roku skarbiec zamiast do wyznaczonych wcześniej miejsc trafił do Benic. Jestem w posiadaniu kopii unikalnego dokumentu – jest to wykaz przedmiotów z katedry, przekazanych pod opiekę rodziny von Flemming z Benic. Wykaz zawiera 38 pozycji i podpisany jest przez Superintendenta Lic. proboszcza katedry kamieńskiej Johannesa Scheela, nosi on datę 8 maja 1942 roku.

Trasa ewakuacji.( fot. archiwum autora
)
Ewakuacja
Kolejna nieścisłość to opis ewakuacji skarbca w dniu 5 marca 1945 roku. Ewakuacja rozpoczęła się 5 marca 1945 roku o 3.00 rano, kiedy wojska rosyjskie znajdowały się w pobliskim Golczewie, a więc zaledwie około 10 km od Benic. Około godz. 5.00 wyruszono w kierunku Dobropola, Parłówka i dalej do Wolina. W Parłówku kolumna natknęła się na rosyjskie czołgi, jadące od strony Wysokiej Kamieńskiej w kierunku Wolina. Część kolumny utknęła w okolicach Troszyna, jeden z wozów został rozbity pociskiem, pozostałe cofnęły się z powrotem w kierunku Benic. Tak mniej więcej sprawę po raz pierwszy Hasso Graf von Flemming, właściciel Benic, przedstawił na Konwencie ewangelickich gmin Pomorza w dniach 3-5 czerwca 1955 roku, a więc w 10 lat po opisanych wydarzeniach.
Flemmingowie próbowali tłumaczyć się, że troszczyli się w sposób należyty o powierzony im skarbiec, tylko Rosjanie im przeszkodzili wykonać zadanie do końca. Uważam, że czując na plecach lufy radzieckich czołgów, Flemmingowie ratowali przede wszystkim własną skórę i własny dobytek, zostawiając na pastwę losu skarbiec katedry kamieńskiej. Wystarczyło rozpocząć ewakuację dwa, a przynajmniej jeden dzień wcześniej.
Część świadków ewakuacji skarbca twierdzi, że skrzynie zawierające skarbiec katedralny były tylko w nowym kościele, inni, że w obu kościołach (w tym czasie w Benicach stały dwa kościoły) oraz dwie skrzynie zupełnie zapomniane (pozostawione) w pałacu Flemmingów. Jeśli chodzi o środki transportu, zdania są podzielone; część świadków mówi o wozach konnych, inni o traktorze z dwiema przyczepami. Część świadków zeznała, że nie wiadomo, co było w skrzyniach i czy naprawdę zabrano wszystko, w tym relikwiarz św. Korduli, gdyż nikt skrzyń nie otwierał, by sprawdzić ich zawartość.